Recenzja

20-09-2009-23:54:52

Pitbull - "Rebelution"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Są takie płyty, które włączamy będąc niemal pewnymi, że niczym nas nie zaskoczą. "Rebelution" jest krążkiem, którego po Pitbullu po prostu należało się spodziewać.

Minimum treści i przesłania, maksimum zabawy i tańca - taki tekst można umieścić na plakacie reklamującym album. Pitbull zapowiadał co prawda, że tym razem skupi się w większym stopniu na społecznych czy politycznych wątkach, kierując je do swoich kubańskich braci, ale na gadaniu się zakończyło. "Rebelution" to w głównej mierze hedonistyczny, obracający się wokół tematu dziewczyn i imprez materiał, który może podnieść temperaturę każdego parkietu o kilka stopni.

Można się oczywiście spinać, że Latynos wraz z gromadą dobrych producentów (m.in. Jim Jonsin, DJ Khalil i Lil Jon) obdarli hip-hop i reggaeton z wszelkich artystycznych aspiracji, dostarczając nam te brzmienia w maksymalnie popowym wydaniu. Tylko jaki to ma sens? Tak jak Sean Paul doprowadził dancehall/R&B do perfekcji, tak samo pitbullowe brzmienie broni się doskonale. O ile oczywiście bawią nas takie imprezowe klimaty jak w "I Know You Want Me" czy "Hotel Room Service".

W utworze numer siedem Pitbull rapuje "Nie możesz mnie teraz zatrzymać, nie ma szans", wykazując niczym nie zachwianą pewność siebie. Hasło to może się okazać jednak prorocze, bo trudno sobie wyobrazić kto mógłby przeszkodzić raperowi z kubańskimi korzeniami w drodze na szczyt mieszanki reggaetonu, popu i hip-hopu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!