Recenzja

09-12-2009-02:58:56

Kasabian - "West Rider Pauper Lunatic Asylum"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

- Chcemy zachęcić ludzi, by słuchali tej płyty jako całości. W obecnych czasach większość wydaje 79 pensów i ściąga jeden singel, tymczasem są jeszcze prawdziwi fani muzyki, którzy chcą słuchać całych albumów - tłumaczył przed premierą gitarzysta Serge Pizzorno. - Nasz ma być takim, który zabierze słuchacza w podróż.

Taka wypowiedź może być kojarzona ze strategią marketingową szczęśliwie za "West Rider Pauper Lunatic Asylum" kryje się znacznie więcej niż puste deklaracje.

Mamy tu wszystko, czego od dobrej płyty formacji z Leicester można oczekiwać. Jest niesamowita pulsacja, są hałaśliwe gitary, jazgotliwa elektronika, "nawiedzone" tamburyna, przede wszystkim jednak mamy do czynienia z niesłychanie rytmicznymi, lekko roztańczonymi kawałkami. Grupie udało się spiąć stylistyczną rozpiętość i zamiłowanie do eklektyzmu, i stworzyć spójne, pełne dzieło.

Wycieczkę urozmaica zwiewne, psychodeliczne "Secret Alphabets", natchnione meksykańskim klimatem, pięknie rozbudowane "Take Aim", dylanowskie "Happiness" oraz pewien niezwykły duet. Do współpracy panowie postanowili zaprosić Rosario Dawson. Po prawie mówionych kwestiach ciężko ocenić jej warunki wokalne, ale efekt jest piorunujący. Kowbojskie "West Rider Silver Bullet" jeden z najseksowniejszych damsko-męskich utworów od czasu "Some Velevet Morning" Primal Scream z Kate Moss. Kto nie wierzy, niech wyobrazi sobie Rosario postękującą "I want your touch, I want you far too much", jeśli nie wystarczy, proszę wyobrazić ją sobie w stroju z "Sin City". Moim faworytem jest jednak "Vlad The Impaler" pozbawiony melodii, acz cholernie chwytliwy numer, którego Kasabian na pewno zazdroszczą The Chemical Brothers. To jeden z tych utworów, których trzeba słuchać tak głośno, by w uszach zaczęło dzwonić.

Serge chciał, żeby album przypominał "Endtroducing..." DJ-a Shadowa, dlatego też do produkcji zaangażował współtwórcę tamtego dzieła Dana "The Automatoar" Nakamurę. Upragniony efekt udało się uzyskać, bowiem "The West Rider Pauper Lunatic Asylum" pełne jest niesamowitych dźwiękowych wyklejanek. Nawet w zdawać by się mogło ostrym, czysto gitarowym "Underdog" jest miejsce na elektroniczne łatki.

Kasabian zarzucano nadmierne inspiracje sceną Madchester, Primal Scream i Happy Mondays w szczególności. Przy trzeciej płycie muzyka zespołu coraz mniej przywodzi skojarzeni z jakimikolwiek innymi wykonawcami, a coraz bardziej stanowi po prostu styl Kasabian. Oby tak dalej.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: kasabian