Recenzja

12-07-2010-19:57:23

Brandon Boyd - "The Wild Trapeze"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Może to ta pogoda niczym z Kalifornii, może sentyment, może kojący głos Brandona Boyda. W każdym razie dawno już żadnego albumu nie słuchało mi się tak miło, jak solowego debiutu frontmana Incubus.

Incubus nigdy nie był dla mnie superważnym czy ukochanym zespołem, ale zawsze lubiłam ich za harmonie, świetne melodie i oczywiście także za solidnego rockowego kopa. Ponieważ Boyd miał niemały wpływ na twórczość grupy, nie powinno nikogo zdziwić, że jego samodzielny materiał jakoś dramatycznie nie różni się od tego, co nagrywał z kolegami. Z tym, że zupełnie nie ma tego kopa. Jego "The Wild Trapeze" ma za to ten sam luz, tę samą łatwość bujania i równie zgrabne melodie, co kawałki Incubus. Brandon solo jest zdecydowanie bardziej stonowany, delikatny lub mówiąc wprost amerykańsko-balladowy. Zestaw wypełniają niemal wyłącznie wolniejsze kompozycje (wyjątkiem jest energiczne, rzężące "All Ears Avow!"), trochę podskórnie rockowe ("The Wild Trapeze"), nie tak dalekie od przeboju "Love Hurts" Incubus. Dominuje gitara akustyczna i popowe, smyczkowe aranżacje.

Pewnie wielu artystów poległoby, nagrywając materiał tego typu, ale Amerykanin naprawdę potrafi pisać świetne piosenki, które w nieirytujący sposób przypominają nam doskonale znane numery. Jest więc wirujące niczym "Disarm" The Smashing Pumpkins "Here Comes Everyone" czy "Runaway Train" przywołujące skojarzenia z "Just" Radiohead (serio!). Ponadto Boyd ma jeszcze jeden ogromny atut - świetny, jednocześnie ciepły i czysty głos, którym potrafi operować tak, że brzmi, jak James Dean Bradfield z Manic Street Preachers, co jest nie lada osiągnięciem.

Nie przypuszczam, by "The Wild Trapeze" narobił sporo zamieszania, szczególnie, że muzyk nie stara się nadto o promocję wydawnictwa (zestaw można kupić głównie przez jego stronę). Nie będę też nikomu wmawiać, że to wybitne czy wiekopomne dzieło. Trzeba jednak docenić Brandona Boyda, że sam (nie tylko śpiewał, ale i grał na większości instrumentów) stworzył zestaw dziesięciu naprawdę udanych, przyjemnych piosenek. Takich, przy których upał trochę mniej doskwiera.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!