Recenzja

30-08-2010-21:23:40

Rob Zombie - "Hellbilly Deluxe 2"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ostatni film Roba Zombie, "Halloween II" to niestety spore rozczarowanie. Artysta pomieszał za dużo konwencji i najzwyczajniej przekombinował. Szczęśliwie nie popełnił tego błędu przy najnowszej płycie.

W przypadku "Hellbilly Deluxe 2" wokalista nie eksperymentował, lecz postawił na to, w czym jest najlepszy. Mamy więc ciężkie brzmienie oparte na industrialnej podwalinie, absurdalne teksty, sporo chwytliwych melodii i trochę dziwacznych wstawek. Jedyną prawdziwą niespodzianką jest lekko psychodeliczny zamykający zestaw utwór "The Man Who Laughs" z "pojechaną" partią smyków.

Zacznijmy jednak od początku. Longplay, co można wywnioskować po tytule, stanowi drugą część solowego debiutu byłego lidera White Zombie. Zasadniczych podobieństw należy doszukiwać się właśnie w brzmieniu, które jest bardzo skondensowane, nieco przybrudzone (w odróżnieniu od dość gładkiego "Educated Horses") i chociaż nie brakuje elektroniki, mocno gitarowe. Ostatnie to nie tyle zasługa Zombiego, co Johna 5, który obsługiwał instrument. Wokalista zresztą podkreślał, że to pierwszy od dawna album, który był dziełem nie tylko jego, ale i pozostałych muzyków. I to słychać. Kawałki przypominają nagrania koncertowe, co w przypadku tego artysty jest dużym komplementem. Mnóstwo tu energii i żywiołowości, którą znaleźć można podczas występów Roba Zombie.

"Hellbilly Deluxe 2" to po prostu rock and roll. Naznaczony stylem Roba, ale rock and roll. Znakomita większość piosenek wpada w ucho za pierwszym przesłuchaniem. Singlowe "What?" to jeden z najlepszych numerów w repertuarze Amerykanina - z powodzeniem może równać się z klasycznym już "Dragula". Kapitalnie wypada także surowe, marszowe "Sick Bubble-Gum", toporne "Mars Needs Women" z delikatnym intro rodem z filmów Rodrigueza, "Burn" z fantastyczną rockową gitarą i zwrotkami kojarzącymi się z "More Human Than Human" czy "motorowe" "Werewolf Women of the SS" (kolejne wpływy Rodrigueza).

Niemal wszystko na płycie jest takie, jak można spodziewać się po Zombiem z tym, że na (zaskakująco) wysokim poziomie. Żaden fan Roba nie będzie rozczarowany.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: rob zombie