Recenzja

31-08-2010-13:20:03

3OH!3 - "Streets of Gold"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Umiarkowany sukces singla z Ke$hą i głośna twórczość to jednak zdecydowanie za mało, aby ogłosić 3OH!3wielkim odkryciem. Znów PR przegrał z rzeczywistością.

Wywodzący się z Kolorado duet wcale nie debiutuje tym albumem. Wręcz przeciwnie, to już ich trzecia płyta. Jeśli nie słyszeliście o nich wcześniej to nie dlatego, że coś z wami jest nie tak. Po prostu 3OH!3 nie są w żadnym wypadku jakimś superzespołem, a jedynie mieli teraz trochę szczęścia związać się z głośnymi producentami (Benny Blanco, Dr. Luke, Greg Kurstin) i pozyskać do współpracy popularne wokalistki - wspomnianą Ke$hę i Katy Perry.

Tylko co na dobrą sprawę z tego, skoro w ich muzyce nie ma nawet krzty oryginalności? Posługiwanie się terminem crunkcore to piękny marketingowo-blogowy zabieg, bo z miejsca przykuwa uwagę. Świetnie, gratulacje, zawsze coś, ale co de facto się za tym kryje? Pop, electro, hałas, trochę hip-hopu, ale w stylu trafiającym chyba tylko do młodych emo dzieciaków z amerykańskich liceów.

Dziennikarz "Rolling Stone'a" napisał, że "Streets of Gold" to na dobrą sprawę nic więcej jak podkład do szczeniackich zawodów w piciu piwa na czas. To doskonałe podsumowanie. A jakby ktoś się pytał, dlaczego w tej recenzji tak mało o muzyce, odpowiem wprost - zwyczajnie nie ma o czym pisać. Słabiutka, nadęta, zupełnie nie wiedzieć czemu lansowana płyta, która może 5 lat temu byłaby czymś ciekawym i świeżym, ale dziś jest niczym więcej jak kolejnym produktem muzycznego pop-marketu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: 3oh!3