Recenzja

25-11-2010-00:59:48

Paprika Korps - "Metalchem"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nigdy nie przepadałem za reggae. Tolerowałem je w małych dawkach, pochodzących od wąskiej grupy wykonawców, niekoniecznie kurczowo związanych z gatunkiem. Paprika Korps należy do twórców, którzy reggae potrafią uczynić muzyką bardzo ciekawą.

Nie będę się zgrywał na wielkiego znawcę twórczości zacnej kapeli z Opola. Ich muzyka docierała do mnie okazjonalnie, zwykle w niedużych dawkach, ale zawsze była w stanie przykuć moją uwagę. Bo Paprika Korps ma to "coś". Daje więcej niż tylko przyjemne, rytmiczne bujanie i wałkowanie w kółko kwestii Babilonu. Panowie mają w sobie coś z Bad Brains, umieją przyłożyć niczym metalowcy, rozpędzić się jak punkowcy, rozpuścić reggae w transowych, elektronicznych i psychodelicznych wstawkach, przytłoczyć dubem. "Metalchem" to synteza wszystkich pierwiastków muzyki Paprika Korps. Do tego synteza koncepcyjna, powstała ku pamięci pracowników powstałych za komuny opolskich zakładów metalurgiczno-chemicznych. Nie ma tu jednak nachalnego epatowania martyrologią klasy robotniczej, choć słysząc syreny można się poczuć, jakby zaraz miał się zacząć strajk.

Muzykom chodziło o opisanie klimatu dawnych czasów, wczucie się w sytuację tych, którzy swoje osiem godzin musieli odbębnić, a po latach obserwować upadek miejsca, które kiedyś dawało im zarobić na chleb. Swój hołd oddali w sposób zwięzły. Nie ma na płycie dłużyzn, żadną piosenką nie zdążymy się znużyć, a "Tokarzem" z dość mocno wysuniętą elektroniką, czy punkowo-reggae'owym "Kolejnym krokiem" możemy się zachwycić. Wszystko jest przygotowane niezwykle starannie, świetnie brzmi, ciekawe są wokale, chwilami jakby uciekające gdzieś na drugi plan. Owszem, są nawiązania do komunistycznej szarzyzny, ale zespół przeplótł je reggae'owymi bujankami, wnoszącymi słońce do ponurego krajobrazu.

Paprika Korps udaje się sztuka, którą nieczęsto obserwuję u wykonawców reggae - dodają do gatunku różne elementy, czyniąc muzykę znacznie ciekawszą (nie tylko dla zagorzałych fanów gatunku), lecz cały czas pozostającą na wyraźnym fundamencie rodem z Jamajki. Doceniono ich już w kilkunastu krajach Europy, w których regularnie koncertują i cieszą się ogromnym szacunkiem. Tylko jakoś w Polsce nie mogą się doczekać honorów, na jakie bezwzględnie zasługują. Po "Metalchem" miejmy nadzieję, że to się zmieni. Choć pewności mieć nie można. Znam powiedzenie o byciu prorokiem we własnym kraju i widać, że opolanie też je znają. Z tym, że zamiast się umartwiać i utyskiwać, znaleźli odbiorców poza ojczyzną. Muzyka to w końcu jeden z najbardziej uniwersalnych języków.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!