Recenzja

20-01-2011-02:46:44

Kasia Cerekwicka - "Fe-male"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Co wyróżnia Kasię Cerekwicką na tle innych polskich wokalistek? Z pewnością konsekwencja i klarowna wizja muzyki, którą chce tworzyć. "Fe-male" to już jej czwarta płyta i w dużej mierze kontynuacja poprzednich produkcji.

Wraz z kompozytorem-producentem Piotrem Siejką, 30-latka nagrała dzieło osobiste, na którym miesza pop z odrobiną R&B i rytmów tanecznych. Na płycie słychać wyraźnie wpływy brzmień, które w ostatnich latach zdominowały rynek kobiecego popu, ale trudno mieć o to do autorów pretensje. Dopóki wszystko jest wyprodukowane tak dobrze, precyzyjnie jak "Fe-male", możemy się raczej cieszyć, że nasi twórcy są na czasie. I na szczęście Siejka nie sili się na bezczelne kopiowanie tego, co wyczyniają Timbaland, Mark Ronson czy Tricky Stewart, tylko w swoich kompozycjach dodaje smaczki podpatrzone w ich dokonaniach. Za to plus.

Plus też dla Cerekwickiej za wokal. Ta dziewczyna naprawdę umie śpiewać i ma dobry głos. Nie sili się na skomplikowane wokalizy w stylu czarnoskórych wokalistek, za co też należy ją pochwalić. Problem rodzi się jedynie w ocenie warstwy tekstowej. Oczywiście przez teksty przebija szczerość, wrażliwość i daje się wyczuć, że muzyka to dla Kasi coś w rodzaju pamiętnika, za pomocą którego dzieli się ze słuchaczami swoimi przeżyciami. Problem w tym, że to wszystko słyszeliśmy już przemaglowane na tysiąc sposobów na innych płytach. Warto podkreślić, że teksty nie stanowią jakiejkolwiek przeszkody w słuchaniu "Fe-male", o ile ktoś nie oczekiwał poezji w stylu Renaty Przemyk. Przy muzyce popowej, nastawionej na dotarcie do szerokiego grona słuchaczy, to chyba nie stanowi większego problemu.

Dlatego też album oceniam jak najbardziej pozytywnie. Wycieczka do świata kobiety po przejściach, a zarazem kobiety, która chce żyć pełnią życia, pełną piersią.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!