Recenzja

24-11-2011-23:47:46

Hugh Laurie - "Let Them Talk"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Złośliwi powiedzą, że biali nie potrafią skakać, ani grać bluesa. Ci bardziej życzliwi bez problemu znajdą na debiutanckiej płycie Hugh Lauriego wiele znakomitej muzyki.

Rzeczywiście może wydawać się dziwnym, by nie powiedzieć karkołomnym, że Brytyjczyk, na dodatek aktor, znany przede wszystkim z roli opryskliwego amerykańskiego lekarza bierze się za bluesa. Trzeba jednak wiedzieć, że nie zrobił tego z kaprysu, by zarobić kilka dodatkowych dolców, ale z potrzeby serca. Laurie nie udaje, że pracował na plantacji bawełny, a jego babcia znała się na voodoo. Gra (na fortepianie) i śpiewa jednak tak szczerze, jak tylko potrafi. I to czuć. Nie sposób nie uwierzyć, że choć pochodzi z Oksfordu, kocha bluesa i czuje go wcale nie słabiej niż ci wdychający powietrze znad delty Missisipi. By jednak słuchacz ani przez chwilę nie miał wątpliwości, doktor House zaprosił do współpracy znakomitych muzyków.

Miłość Lauriego do bluesa przejawia się także w wyborze utworów. Artysta stara się bowiem przestawić rozmaite odcienie muzyki. Nie boi się "tłustych" opowieści z lekkim przytupem ("You Don't Know My Mind"), bardziej skocznych zagrywek ("Six Cold Feet in the Ground"), na wskroś gorzkich utworów ("Battle of Jericho"), ale i urokliwych numerów zapraszających przy pomocy cudownych dęciaków na spacer po Nowym Orleanie ("The Whale Has Swallowed Me"). Pojawiają się gospelowe zaśpiewy, gdzieniegdzie sypnie smykami, jest i akordeon, i harmonijka. Organicznie, akustycznie, jak trzeba.

"Let Them Talk" to autentyczna, bogata, wielobarwna płyta. Oby każdy aktor, próbujący sił w muzyce był w stanie wykrzesać z siebie tyle pasji.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!