Recenzja

28-11-2011-14:36:40

Pixie Lott - "Young Foolish Happy"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Lubię ją gdy się uśmiecha i puszcza ze sceny do mnie oko. Ale za nową płytę na pewno jej nie pokocham. Pixie Lott w wersji studyjnej nie robi na mnie takiego wrażenia.

Żeby chociaż raz ruszyć nogą, musiałem czekać aż do czwartego kawałka na nowym albumie Pixie. "Nobody Does It Better" to może żaden wielki przebój, ale na pewno jeden z bardziej udanych utworów młodej Brytyjki. Pozytywnie nastrajający, energiczny, chwytliwy. I niegłupi, bo już następny w kolejce "Kiss The Stars" to bardzo słaba próba kopiowania Katy Perry. Poszukiwania własnego stylu wokalistka chyba nigdy nie zacznie, bo na swojej drugiej płycie nie daje żadnych tego zwiastunów. "Young Foolish Happy" to zbiór popowych cukierków, z których każdy smakuje inaczej. Raz Pixie chce być drugą Rihanną (wspólna ubiegłoroczna trasa z wielką gwiazdą musiała ją podbudować), kiedy indziej Seanem Kingstonem w spódnicy albo znowu nowym wcieleniem Pink. W swoich pomysłach jest jednak zagubiona - wersja deluxe jej nowego albumu zawiera aż 19 piosenek! To najlepiej świadczy o braku zdecydowania, kim Lott chce dzisiaj być na scenie popowej. Pierwsze, co przydałoby się jej płycie to mocna selekcja materiału. Można by jeszcze zostawić "Bright Lights (Good Times)" i "Perfect", ale z piosenkami w rodzaju "Stevie On The Radio", "Come Get In Now" czy "All About Tonight" warto byłoby się pożegnać.

Przed dwoma laty Pixie wygrała statuetkę MTV Europe Music Awards (Best Push Artist), zapowiadając się jako jedna z najbardziej obiecujących młodych wokalistek. Nowym krążkiem niestety to zaufanie do własnej osoby podkopuje. Dam jej jeszcze jedną szansę, tylko błagam - niech następnym razem oszczędzi aż tylu kiepskich piosenek.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: pixie lott