Recenzja

18-12-2011-17:44:22

Metallica - "Beyond Magnetic"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Można ich nie lubić, ale trzeba doceniać sprawność, z jaką poruszają się po rynku muzycznym.

Z całą moją sympatią do Metalliki (nie uważam, że skończyli się na "Kill 'Em All"), od dawna miałam ich nie tylko za świetną kapelę metalową, ale i (a może przede wszystkim) za prężnie działającą, solidną firmę, której niegroźne mody i kryzysy. Po "Beyond Magnetic" doszłam jednak do wniosku, że bardziej niż zmyślnie zarządzane przedsiębiorstwo, kapela przypomina partię polityczną.

Kwartet postanowił nieco zaryzykować, odejść od swego programu, zawiązać małą koalicję może nie z wrogiem, ale z niekoniecznie oczywistym sojusznikiem. Mowa oczywiście o projekcie "Lulu" zrealizowanym z Lou Reedem. Elektorat, czyli fani, mało entuzjastycznie zareagowali na dzieło, czego efektem 13 tysięcy sprzedanych egzemplarzy sprzedanych w USA w pierwszym tygodniu (po dwóch tygodniach zaledwie 100 tysięcy na całym świecie). To więcej niż policzek, to w zasadzie wotum nieufności, zważywszy, że od "czarnego albumu" w tydzień od premiery wydawnictwa Amerykanów osiągały w Stanach nakład co najmniej 400 tysięcy. W takiej sytuacji trzeba było szybko przypomnieć "wyborcom", że wszystko jest w porządku, wszystko jest po staremu. I tu właśnie pojawia się niespodzianka w postaci "Beyond Magnetic" czyli EP-ki z odrzutami z sesji do "Death Magnetic". Jako profesjonaliści, panowie najpierw udostępnili cztery kawałki w sieci do odsłuchu, a następnie wydali je w iTunes. Efekt? Zestaw z miejsca zadebiutował na liście bestsellerów sklepu.

EP-ka na pewno stanowi miłą osłodę po - będę się upierać - niestrawialnej "Lulu". Tak jak "Death Magnetic" ma jednak te same zalety i te same wady. Te pierwsze do bez wątpienia niezłe riffy, fajny klimat, kilka znakomitych pomysłów (w "Hell and Back" jest ich całkiem sporo) i wielki potencjał. Wady - w zasadzie jedna - długość. Gdyby każdą z piosenek skrócić o połowę, wyciąć niepotrzebne przejścia, rozrzedzające energię pasaże i postawić na zwartą, konkretną formę, mielibyśmy do czynienia z bardzo solidnym, soczystym materiałem. Szczególnie da się to odczuć w galopującym niczym rozjuszona husaria "Just A Bullet Away", które bezsensownie rozciągnięto, zamiast skompresować do skomasowanego frontalnego ataku.

Koniec końców, "Beyond Magnetic" to całkiem skuteczna odtrutka na "Lulu". Pokazuje też, że to, co znalazło się na "Death Magnetic" niekoniecznie było esencją tego, co wówczas zespół miał najlepszego do zaoferowania (każdy z odrzutów wypada lepiej niż "The Unforgiven III"), co każe myśleć, że Metallica wciąż ma jeszcze coś dobrego w zanadrzu. Misja spełniona. Mój głos odzyskali.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: metallica