Recenzja

31-12-2011-14:33:56

Tomasz Budzyński - "Osobliwości"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Tomasz Budzyński to artysta znakomity. Uciekający od przewidywalności. Poszukujący tam, gdzie niekoniecznie spodziewalibyśmy się go spotkać. Trzeci solowy materiał tego twórcy to prawdziwe wyzwanie dla słuchacza o otwartej głowie.

Uprzedzano mnie, że to coś innego, nowego, że Budzy poszedł daleko, jak nigdy wcześniej. Doświadczenie przydaje się po to, by takie zapowiedzi dzielić przez pół i wyciągać z nich pierwiastek. Wtedy jest szansa, że otrzymamy to, co faktycznie dany krążek zawiera. W przypadku tej płyty wszystko, co mi powiedziano zawczasu, okazało się prawdą.

"Taniec szkieletów" i "Luna" były zbudowane na typowym instrumentarium, zanurzone w tajemniczym, czasem mrocznie sennym sosie. Różne były tempa, różne słowa, lecz raczej nikt nie mógł czuć się totalnie zaskoczony. "Osobliwości" zaskakują bardzo często. Dźwięków jest ogrom, a Budzy porwał je z różnych bajek. Są opowieści z krainy jazzu, chwilami sączące się ze smakowitym lenistwem podkreślanym przez klarnet. Mamy niskie uderzenie basowe, które pachnie tym, co można usłyszeć na krążkach artystów pokroju Meshuggah. Co jakiś czas wraża się minimalistyczna elektronika, zimnofalowy chłód, wariactwo psychodeliczne. I te niesamowite, transowe bębny, które przywołują na myśl jakiś pogański rytuał i są w stanie wywołać dreszcze.

Posmarujmy to teraz niepokojącymi, mocno surrealistycznymi tekstami Tomka, przeróżnymi odgłosami (np. lecąca mucha, przenikliwy kwik świń, brzęczenie upadającego metalu), a wyjdzie coś, co trzyma w napięciu jak najlepsze momenty Lynchowskich "Twin Peaks" i "Zagubionej autostrady", ze scenariuszem autorstwa na przykład Witkacego. Taka poetyka szaleństwa, stworzona przez kapitalnego szaleńca, który z racji tego, że jest również zdolnym malarzem, posiada bezcenną umiejętność budowania w naszej wyobraźni przeróżnych obrazów. A nie są to obrazki z książeczki dla dzieci. O nie.

Będziemy czuć się dziwnie. Będziemy próbowali tę płytę rozgryźć szybko, lecz to się nie uda. Budzy zadał trudne zadanie, które musimy rozwiązywać przez kilka, a może nawet kilkanaście przesłuchań.

Budzy jest artystą, w którego wyobraźnię ciągle wierzę i zakładam, iż do dzieła skończonego dopiero dojdzie. Oby nie za szybko. Później pozostawałoby albo zakończenie kariery, albo odcinanie kuponów. A tego na pewno nikt by nie chciał.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!