Recenzja

12-04-2012-19:58:22

Cool Kids of Death - "Plan ewakuacji"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Świat się zmienia, Cool Kids of Death też. W końcu.

Teoretycznie nowa płyta Cool Kids of Death to rzecz zaskakująca. Łagodna, przynajmniej jak na ten zespół, często bardzo piosenkowa, indie-rockowa, z namiętnym użyciem elektroniki, ale dawkowanej inaczej niż dotychczas. Kiedy jednak zastanowić się przez chwilę, tak właśnie powinien brzmieć album CKOD w roku 2012. Nie, że nowa dekada. Po prostu, coolki dojrzały i całe szczęście.

Debiutując dekadę temu, łodzianie z impetem wtargnęli na scenę rodzimej rockowej alternatywy. Dzierżyli "butelki z benzyną i kamienie", byli przedstawicielami "generacji nic". Dziś, dziesięć lat później są starsi, bardziej pokorni. I nie jest to zarzut, tylko matematyka. Nie mają już "dwudziestukilku lat", tylko żyją "na kredyt". Panowie siłą rzeczy dorośli też twórczo. Wciąż doskonale wiedzą, jak mieszać gitary i klawisze. Nadal potrafią pisać świetne melodie i refreny (numer tytułowy). Miejsce młodzieńczego gniewu zajęła jednak dojrzałość artystyczna, większa muzyczna sprawność oraz śmiałość. Nie boją się chórków a la Coldplay ("Dalej pójdę sam") czy lirycznych, łagodnych, akustycznych dźwięków niczym od Badly Drawn Boya (bardzo ładne i bardzo dobre "Wiemy wszystko"). Kiedy jednak trzeba, wciąż umieją zacisnąć pięści (tradycyjnie coolkowy "Chrystus").

"Plan ewakuacji" to najbardziej różnorodny i przemyślany album w karierze łódzkiej formacji. Ciekawy, momentami odważny, ambitny, ale i z niemałym potencjałem komercyjnym. I co bardzo fajne, najlepszy numer - absolutnie doskonały, genialnie wyprodukowany "Wyłącz to" - zostawili na finał.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!