Recenzja

23-07-2012-12:43:02

Passion Pit - "Gossamer"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Piosenki Passion Pit są słodkie i soczyste jak letnie owoce. I tak jak śliwki czy czereśnie w nadmiarze na pewno zaszkodzą, ale kilka garści to czysta przyjemność.

"Gossamer" to typowy przykład wakacyjnego albumu. Takiego, gdzie czuć rozgrzewające, słoneczne promienie, widać migoczący w morskich falach blask Księżyca, słychać delikatny szum wiatru. Dużo tu pogody, radości, ale i krztyna melancholii jakże nieodzowna o letniej porze. Innymi słowy, mamy zgrabne piosenki oparte na ładnych melodiach, z urokliwymi refrenami, nasycone miękko brzmiącymi klawiszami. Dominują syntezatory i elektronika, ale w miłym dla ucha, ciepłym wydaniu. Do tego dochodzi fajna zabawa wokalami ("Two Veils To Hide My Face"), czasem ciekawe pomysły rytmiczne ("It's Not My Fault, I'm Happy"). Bardziej energiczne numery (superprzebojowe "Carried Away"), mieszają się tu z piosenkami tęsknymi, o niemal refleksyjnym charakterze ("Constant Conversations", "On My Way").

Passion Pit nie proponują jakiejś niesłychanej, dotąd nieznanej mieszanki. Nie ma co ukrywać. To muzyka sezonowa, która znakomicie sprawdza się tu i teraz. Fajna, lekka i ładna płytę. Świeża, szczera i idealną na wakacje. Kto polubił ich za debiut, następcą nie powinien być rozczarowany.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!