Recenzja

07-02-2014-23:35:21

Supercharger - "Broken Hearts And Fallaparts"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ostrzeżenie - zrobisz imprezę do muzyki z tej płyty, czeka cię poważne sprzątanie. Być może poniesiesz też straty materialne. "Broken Hearts And Fallaparts" posiada w sobie gigantyczny ładunek energii, który momentalnie wchodzi do krwioobiegu.

Supercharger to nazwa, która pewnie nielicznym w Polsce coś mówi. Najprędzej tym, którzy ukochali dźwięki Backyard Babies, The Hellacopters, Michaela Monroe, Mustasch, Turbonegro, Airbourne i tym podobnych. Duńska kapela wcześniej wydała dwie płyty, które całkiem nieźle radziły sobie w ojczyźnie Kinga Diamonda i perkusisty Larsa U., co tempa dobrze nie trzyma. Oraz w Niemczech i Szwecji. Teraz sekstet próbuje wypłynąć na szersze wody i próba ta może zakończyć się powodzeniem.

"Broken Hearts And Fallaparts" to bezpretensjonalny, dynamiczny, hardrockowy dopalacz. Nie trzeba grzebać w zakamarkach duszy, aby nawiązać dialog z artystą, dotrzeć do jego zawiłych intencji, uchwycić ukryte przekazy, odcyfrować wyszukane metafory. Tu od razu wszystko jest podane na tacy. W punkt atakuje nas soczysty riff, jadący na mocno rozpędzonej sekcji rytmicznej. Zero słodzenia, łzawych balladek ("Goodbye Copenhagen" łzawa z pewnością nie jest, jest bluesująca). Supercharger wali prosto w twarz. Czasem pięknym mięsistym hard rockiem (np. "Hold On Buddy", "The Crash"), czasem nieco subtelniej, łobuzersko, rockandrollowo i bluesrockowo z fortepianem, troszkę w stylu wczesnych Quireboys i Thunder, które zapożyczały takie patenty od Rolling Stonesów ("Five Hours Of Nothing"). "Blood Red Lips" to zbyt wyraźne podkreślenie fascynacji "Electric" The Cult i numerami w stylu "Lil' Devil". Ale trudno mieć to Duńczykom za złe. W takim graniu ciężko być nowatorskim. Prędzej da się ciekawie odświeżyć formułę, co Supercharger robi.

Album rasowo brzmi, jest rasowo zagrany i odpowiednio zaśpiewany. Jasne jest, że muzycy Supercharger genialnie czują melodyjnego hard rocka z przytupem, więc jeśli ktoś takiego grania w wykonaniu stosunkowo nowych wykonawców poszukuje, duńską kapelę można komuś takiemu polecić w ciemno. Ogromny zastrzyk energii gwarantowany.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!