Recenzja

10-04-2014-23:45:33

Kaiser Chiefs - "Education, Education, Education & War"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Muzyka, muzyka, muzyka i telewizja. Tak należałoby zatytułować piątą płytę Kaiser Chiefs

Kaiser Chiefs z nowym krążkiem zadebiutowali na 1. miejscu UK Charts. Przyznaję, przetarłam okulary, żeby sprawdzić, czy mi się nie przewidziało. Żyłam bowiem w przekonaniu, że lata świetności i wielkich sukcesów formacja z Leeds ma dawno za sobą. Że to jedna z brytyjskich indiegrup, która rozbłysnęła w połowie poprzedniej dekady, sprzedawała miliony płyt i występowała na największych festiwalach, a teraz gra po szopach czy innych Stodołach. Singel "Coming Home" bynajmniej nie był znakiem, iż zaszła jakaś wielka rewolucja i przyznam, że po zapoznaniu się z całością "Education, Education, Education & War" wciąż nie rozumiałam sukcesu tego albumu. Nagle, z niewielką pomocą kolegi Google'a, doznałam olśnienia. Wokalista Ricky Wilson zrzucił kilka kilogramów, wyhodował zarost, wystylizował grzywkę i zasiadł w fotelu jurora programu "The Voice". I wszystko jasne.

Innymi słowy, nie spodziewajcie się po "Education, Education, Education & War" czegoś wielkiego czy wyjątkowego. Nie oczekujcie nowego oblicza (głosu?) Kaiser Chiefs. To wciąż ten sam zespół. Zespół, który lubi energiczne, wywodzące się z punkowej nonszalancji, przebojowe kawałki. Zespół, który potrafi pisać refreny nadające się do skandowania na koncertach, który lubi rytm, wokalne ozdobniki (np. pohukiwania, łooOOooOOO, ajajajaj), czasem jakieś dziwaczne klawisze ("Misery Company"). Grupa, która chętnie zapożycza od innych ("Meanwhile Up in Heaven" przypomina Duran Duran) i od siebie ("Ruffians on Parade"). Proszę, nie zrozumieć mnie źle. To wcale nie są wady czy zarzuty. Kaiser Chiefs są dość dobrzy w tym, co robią. Ich piosenki wpadają w ucho, mają rockowy charakter i fajne brytyjskie brzmienie. Ale nic więcej.

"Education, Education, Education & War" to płyta dla fanów kapeli, dla sympatyków post-britopowego grania. Nagrana na luzie, ze świadomym wykorzystaniem atutów (dryg do melodii i refrenów), ale bez choćby najmniejszej próby przeskoczenia samych siebie, bez pokusy wyjścia poza strefę bezpieczeństwa. Po prostu, kolejny album Kaiser Chiefs, który dzięki telewizyjnej reklamie stał się bestsellerem.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!