Recenzja

18-10-2014-00:44:43

Lunatic Soul - "Walking On A Flashlight Beam"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Gdyby kiedyś jakimś cudem Alfonso Cuarón chciał zrealizować sequel albo prequel genialnej "Grawitacji" i poszukiwał odpowiedniej muzyki, powinien Stevena Price'a zastąpić Mariuszem Dudą. Wokalista i basista Riverside na czwartej płycie pod szyldem Lunatic Soul zawarł dużo muzyki pasującej do produkcji pełnej silnych emocji i wielkich przestrzeni.

Dokąd to lunatyczna dusza Mariusza tym razem nas prowadzi? A dokąd chcielibyście odbyć podróż w wyobraźni? Nad wzburzony brzeg morza czy oceanu na pewno najprędzej, bo szum żywiołu wita nas na początku "Walking On A Flashlight Beam". Ale długo tam nie pobędziemy. Będziemy snuć futurystyczne wizje rodem z science fiction, zapodziejemy się w mistycznej orientalnej krainie, w której wpadniemy zarówno w trans, w kłopoty, jak i wpadniemy w tak miłe człowiekowi sidła seksualnej ekstazy, po której pogapimy się w rozgwieżdżone niebo. Gdzie artysta prowadzi nas muzycznie? Duda jest silnie osadzony w rocku o progresywnej genezie jako muzyk Riverside, lecz spuszczony z zespołowej smyczy obwąchuje gatunki różne i różniaste. Progres, wielobarwna elektronika, ambient, folk, world music, ambitny elektroniczny pop, muzyka ilustracyjna idealna wprost do filmowego zobrazowania, singer-songwriterzy. To są skojarzenia, które pojawią się w umyśle najwcześniej. Lecz są tylko częścią wielkiej układanki.

Układanka, jaką Mariusz wymyślił na "Walking On A Flashlight Beam" wcale nie jest łatwa do ułożenia i podziwiania. Nie mamy do czynienia z bezpośrednio płynącymi do nas piosenkami, opartymi na klawiszach i/lub akustycznych instrumentach z charakterystycznym głosem Dudy sunącym nad nimi. Czwarta płyta to bardzo dużo muzyki do słuchania, wchłaniania, kontemplowania, całe mnóstwo rozmaitych dźwięków, które artysta poukładał w wiele warstw, warstewek, czyniąc z utworów wyszukane całości pełne smaczków. Płynie do nas ta muzyka trochę naokoło, po trudniejszej trasie niż kiedykolwiek wcześniej. A podczas podróży kalejdoskop emocji jest przeogromny i mocno falujący. Mijamy miejsca ocierające się o skończony geniusz, jak "Pygmalion's Ladder", sielski "Sky Drawn In Crayon", "Gutter", numer tytułowy, które - będę zdziwiony, jeśli nie stanie się inaczej - zachwycą fana ambitnej, wyszukanej muzyki opowiadającej historie, pod każdą szerokością geograficzną.

"Walking On A Flashlight Beam" nie jest płytą łatwą. Trzeba, warto(!) dać jej wiele szans. Nie ukrywam, że po pierwszych przesłuchaniach byłem sceptyczny, co do jakości. Ale po którymś kolejnym coś zaczęło się w głowie otwierać i układać w opowieść pełną spiętrzeń emocji, płynącego wolno przestrzennego wyciszenia i mozaiki stylistycznej niebywale precyzyjnie ułożonej. "Myślę, że to jedna z lepszych rzeczy, jakie udało mi się skomponować" - mówił w zapowiedzi twórca. I ja z jego zdaniem w pełni się zgadzam.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!