Recenzja

22-02-2015-02:55:17

Enforcer - "From Beyond"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

W ich muzyce słychać echa starych Judasów, Ironów, Manowar czy Manilla Road, ale sami przyznają się do fascynacji metalem środkowoeuropejskim, w tym naszym Katem. Szwedzki Enforcer to wzorcowy pokaz tego, jak należy odświeżać heavymetalową tradycję.

Chyba każdy, kto zaczynał słuchanie mocnej muzyki w latach 80., doceni to, co robią Szwedzi. Ale nie tylko tacy fani. Wszak renesans grania oldschoolowego i retro, rozpoczęty parę lat temu sprawił, że młodsze pokolenia zainteresowały się muzyką à la czasy, kiedy tata i wujek byli młodzi i nie kapcanieli przed telewizorem.

"From Beyond" jest miłą dla uszu podróżą w czasie. Do grania melodyjnego, pięknie naturalnie brzmiącego, szczerego, autentycznego. Może pozbawionego wywołujących zachwyt fajerwerków technicznych, choć szwedzkim muzykom niczego na tym polu zarzucić nie można, ale za to niepozbawionego dobrych piosenek. Słuchanie czwartego krążka Enforcer jest naprawdę wielką przyjemnością. Takie numery jak "Below The Slumber", "Mask Of The Red Death", "Destroyer", instrumentalny "Hungry They Will Come", to stal najwyższej jakości. A i pozostałym kawałkom niczego nie brakuje. Za to piękne oldschoolowe brzmienie odpowiadają muzycy Enforcer, bracia Olof i Jonas Wikstrandowie.

Album ma kapitalny klimat i to jest jego zaleta największa. Połyka się go z wielką chęcią, wręcz łapczywością. Czuć, że Enforcer nikogo nie udaje, nie podpina się pod trend. Nie epatuje też patosem i kiczem, co jest przypadłością niejednego zespołu wracającego do starej szkoły. Prawda, tu nikt nie wymyśla czegoś nowego. Taki styl znamy od dawna. Szwedzi zresztą dalecy są od tego, aby przypisywać sobie jakieś zasługi albo się wywyższać. Ale dawne osiągnięcia wspaniale pokazują nam przez pryzmat współczesności i za to należą im się wielkie brawa. Są naśladowcy dobrzy i źli. Oni z pewnością należą do tych dobrych.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: enforcer