Recenzja

28-02-2015-03:02:30

Fifth Harmony - "Reflection"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Słowo "reflection" można tłumaczyć jako odzwierciedlenie/odbicie lub jako przemyślenie/refleksja. Po wysłuchaniu debiutu Fifth Harmony na pewno przychodzi jedna refleksja - jak cudownie być młodym.

Fifth Harmony to żeńska grupa stworzona podczas drugiego sezonu amerykańskiego programu "The X Factor". Najstarsza z dziewcząt urodziła się w 1993, najmłodsze mają po 17 lat. I to słychać, i słychać wspaniale. "Reflection" to młodość zamknięta w 11 utworach (14 w wersji deluxe). Jest radość, energia, wdzięk, urok, humor. Piosenki są przewrotne, zabawne, soczyste i witalne. Świeże, frywolne, beztroskie. Kolorowe, wesołe i seksowne.

Muzycznie kwintet pokazuje, że wie, co w trawie piszczy, mieszając co najlepsze we współczesnym popie i R&B, ale i nie unikając zapożyczeń (subtelnych i wysmakowanych) z klasyki. Mamy więc elektroniczny "Sledgehammer" w stylu Katy Perry, lekko egzotyczny "Worth It" z udziałem Kid Inka i dęciakami na miarę hiciora "Thrif Shop" (Macklemore & Ryan Lewis). Nieco hip-hopu i imprezowych bitów (iście festiwalowy "This Is How We Roll") i nieco balladowych klimatów ("We Know"). Pojawiają się skojarzenia z Beyoncé ("Boss") i całkiem otwarty hołd dla Mariah Carey ("Like Mariah" z imponującymi popisami wokalnymi). Całość świetnie, bogato, superprofesjonalnie wyprodukowana i zaaranżowana.

Ally, Normani, Lauren, Camila i Dinah potrafią śpiewać. Potrafią też bawić się muzyką, czerpać z niej radość i dawać ją innymi. "Reflection" to zestaw skrzących, wibrujących pozytywną energią, smakowitych utworów. Znakomitych piosenek na (babską) imprezę, soundtrack do młodzieżowego serialu, do klubu czy na playlistę każdej rozgłośni/stacji, która chce grać to co, fajne i świeże.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!