Recenzja

05-06-2015-20:49:57

Helloween - "My God-Given Right"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Dynia na okładce jest zmrożona na kość. Ale w muzyce Helloween niezmiennie pali się ogień. Niezmiennie ten sam od lat - powermetalowy, heavymetalowy, melodyjny, pełen dynamiki.

Podobno mieszkańcy Królewca mogli regulować zegarki według Immanuela Kanta, tak przewidywalny w swych zachowaniach był wielki filozof. Przewidywalni są również jego rodacy z Helloween, mający legendarny status na scenie muzycznej, którą współtworzyli. Ostatni raz jakąś większą ekscytację ich muzyką przeżywałem w okolicach "The Dark Ride", bo klimatycznie było to coś innego. Zaś naprawdę z wypiekami na twarzy na album Niemców czekałem po raz ostatni, gdy miała wyjść druga część "Keepera". Wiem, że później też nagrali sporo fajnych piosenek, dostawali złote płyty, i tak dalej. Lecz moje ciśnienie pozostawało na niezmienionym poziomie, kiedy ogłaszano nowe wydawnictwo grupy. Dobrze wiedziałem, co dostanę. Zwłaszcza odkąd Helloween nagrywa na Teneryfie w studiu Andiego Derisa i powierza produkcję Charliemu Bauerfeindowi.

"My God-Given Right" jest płytą, jakiej spodziewałem się po Helloween. Dobrze, dynamicznie i klarownie brzmi, zawiera odpowiednią dawkę fajnych melodii, podniosłych bądź radosnych chórków, świetnych gitarowych solówek (część zagrana po maidenowemu w unisono), galopujących przyspieszeń, balladowego liryzmu. Andi śpiewa poprawnie, bez jakichś interpretacyjnych fajerwerków. Powtarzalność nie jest z mojej strony żadnym zarzutem. Helloween ma swój styl. Sprawdzał się przez ponad 30 lat, sprawdza się i sprawdzał będzie. Niemcy dawno nie nagrali piosenki, która zostałaby ze mną na dłużej niż wynosi czas promocji albumu. Z ostatnich kilkunastu lat do takich zaliczają się "Are You Metal?", "Light The Universe", "Mrs. God". Z "My God-Given Right" ładnie wszedł mi opatrzony orkiestracjami "Like Everybody Else", napisany przez Saschę Gerstnera i następujący po nim "Creatures In Heaven" autorstwa Michaela Weikatha, ozdobiony spokojnymi Hammondami na początku, a potem przechodzący w szybko pędzący numer. Można dodać jeszcze może nawet trzy numery, choćby skoczny niemalże na folk metalową nutę "If God Loves Rock 'N' Roll" i agresywny "Claws" oraz długi, epicki "You, Still Of War". Ile z tych piosenek będę miał w pamięci za kilka miesięcy? To się okaże.

Nie zawiodłem się tą płytą, ani się nią nie zachwyciłem. Choć czas upływa, Helloween wciąż nagrywa power/heavy/speed metal na wysokim poziomie. Nie ma on takiej siły rażenia jak albumy sprzed lat, ale raz na jakiś czas miło jest posłuchać takiego grania. Zaś Niemcy wciąż na tej scenie są w ścisłym topie. Jak smakować, to najlepsze dania.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: helloween