Recenzja

27-07-2015-16:24:42

Tim Bowness - "Stupid Things That Mean The World"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Doskonały tytuł! Chyba Tim Bowness wyraził nim swoją pogardę dla miałkości i bylejakości panoszącego się celebryctwa. A może odniósł się do dupereli, które potrafią zniszczyć nawet najlepszą relację? Nie wiem. Ale wiem na pewno, że nagrał album urzekający pięknem. Będący sztuką przez duże "s".

Najpierw dygresja. Dawno, dawno temu miałem okazję przez kilkadziesiąt minut porozmawiać z Timem. Z okazji wspaniałej płyty, nagranej pod szyldem No-Man. Odniosłem wtedy wrażenie, że to człowiek, który od blichtru, sławy, taniego poklasku chce uciekać w sprinterskim tempie. Który jest szczerze zdziwiony, że ktoś się nim zainteresował. Może nie typ: "Przepraszam, że żyję", ale ktoś w stylu: "Tak, komponuję i nagrywam, bo lubię, ale nie interesujcie się tym za bardzo". Jego umiarkowana przez lata aktywność, jakby częściowo moje słowa potwierdzała, aczkolwiek nie sądzę, by były bliskie opisu stanu faktycznego. Bowness raczej wolał się trzymać na uboczu, w swojej małej, lecz wygodnej i starannie wymoszczonej niszy, do której wpuszczał nielicznych. Po kilkunastu latach od naszej rozmowy, mam nadzieję, że się zmienił i będzie chciał dotrzeć do jak największej grupy odbiorców. Bo tworzy muzykę przepiękną, którą poznać ze wszech miar warto.

Trzeci solowy album Tima powstał we wspaniałym dla niego okresie. Kiedy strumień doskonałych pomysłów zdaje się płynąć nieprzerwanie i ewoluować w fantastyczne piosenki. A przecież płyta "Abandoned Dancehall Dreams" ukazała się nieco ponad rok temu! "Stupid Things That Mean The World" to muzyka stylistycznie zbliżona, poddana tylko lekkiemu liftingowi. Tworzona w dużej mierze przez tych samych muzyków, co druga płyta Anglika. Zaangażowani ponownie byli koncertowi muzycy No-Man, Phil Manzanera z Roxy Music, Pat Mastelotto (King Crimson), basista Colin Edwin (Porcupine Tree) i renomowana skrzypaczka Anna Phoebe (Trans-Siberian Orchestra/Jethro Tull/Roxy Music), Andrew Keeling z The Hilliard Ensemble, ponownie odpowiedzialny za genialne partie orkiestrowe, prowadzące nas jakby na koncert muzyki kameralnej. Do listy dopisać można kolejną legendę, Petera Hammilla (Van der Graaf Generator) oraz Bruce'a Soorda (Pineapple Thief) i Davida Rhodesa (Peter Gabriel, Kate Bush, Scott Walker).

Oczywiście są pewne stałe, jak to u Tima. Czyli eteryczny, delikatny głos bliski szeptu, unoszący się albo nad subtelnie punktującą gitarą i pięknie dodającymi barw całości leciutkim ozdobnikom gdzieś na drugim planie. Brzmienie bez zarzutu, a aura całości kojąca, lekko rozmarzona. Tim wspaniale zagospodarowuje przestrzeń. Bez zbędnych naddatków. Wybiera tylko to, co potrzebne. Czasem uspokajającą gitarę, innym razem smyczki, pojawia się też trochę bliskiej Bownessowi elektroniki. Z własne recenzji "Abandoned Dancehall Dreams" mogę pożyczyć fragment: "niemożnością jest wykrojenie tej najlepszej i tej, której mogłoby nie być". Bo z płytami Bownessa (nie tylko solowymi) jest tak, że za każdym przesłuchaniem odkrywa się w nich coś nowego. I to jest jeden z ważniejszych składników wspaniałości tego twórcy. Raz nie będziemy mogli się oderwać od kawałka tytułowego, innego dnia zawładnie nami kapitalna "Everything But You". Tim krąży między atmosferycznym rockiem, soczystym rockiem ("Press Reset"), rockiem progresywnym, popem zaciągającym latami 60., zagląda też do świata muzyki klasycznej, jak zwykle nie zapomina o ambiencie i muzyce ilustracyjnej.

Można by jeszcze długo pisać o zaletach "Stupid Things That Mean The World". Wychwytywać smaczki, urokliwe aranże. Clou jest jednak to, że w piosenkach jest głębia, esencja. Artysta coś próbuje nam przez nie powiedzieć, nakłonić do myślenia, poszukiwania, a nie dostarcza czegoś, co będzie podkładem do porządków w szafie. Świat, szołbiznesowy zwłaszcza, koncentruje się często na głupotach, bezwartościowej pseudosztuce. Szczęśliwie dla mnie, i mam nadzieję, że wielu innych, są tacy artyści jak Tim Bowness, którzy rozumieją, czym jest sztuka prawdziwa i nie wahają się jej tworzyć. Chwała mu za to!

Podziel się na facebooku! Tweetnij!