Recenzja

09-09-2015-00:27:35

Carly Rae Jepsen - "Emotion"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Carly Rae Jepsen kojarzona jest przede wszystkim z jednym przebojem, ale na pewno nie zasługuje na miano one-hit wonder.

Dla przypomnienia, Carly Rae Jepsen to dziewczyna, która kilka lat temu chciała, by do niej może zadzwonić, czyli autorka hitu "Call Me Maybe". Piosenka była przebojem sezonu i wielu pewnie przewidywało, że na tym zakończy się kariera Kanadyjki. Sukcesu piosenki z 2011 roku może nie powtórzy, ale "Emotion" to jeden z najlepszych popowych albumów tego roku.

Nie powinno się oceniać książki (ani płyty) po okładce, ale zdjęcie 29-latki na obwolucie jej najnowszego wydawnictwa jest bardziej niż zachęcające. Widzimy sympatyczną, lekko uwodzicielską, bezpretensjonalną dziewczynę, zupełnie na luzie. Dokładnie takie są piosenki na jej krążku. Carly Rae Jepsen nie proponuje rewolucji w popie. Łączy syntyhopowe aranżacje z wokalnymi harmoniami, zgrabne melodie z odrobiną alternatywy. Emocje miesza z imprezowym klimatem, a taneczne rytmy przeplata z naturalną świeżością. Syntetyczne brzmienia kontruje natomiast saksofonem i przyjemnie ciepłymi chórkami. To taka trochę wypadkowa Taylor Swift i Haim, z elementami twórczości dawnej Madonny i Cyndi Lauper. W ucho na pewno wpada singlowe "I Really Like You", świetne jest skłaniające się w stronę R&B "Black Heart" przywodzące skojarzenia z "Overload" Sugababes czy słoneczne, malowane indiepopowymi barwami "Let's Get Lost". Co jednak ciekawe "Emotion", to szalenie równa płyta. Pełna dobrych kompozycji na zbliżonym poziomie. Naprawdę słucha się tego dobrze od początku do końca.

Trzecia płyta Carly Rae Jepsen to witalność, niewymuszony urok i soczyste kolory. Kwintesencja uszlachetnionego popu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!