Aktualności

29-03-2010-13:42:55

Armored Saint - "La Raza"

Udostępnij! Tweetnij!

Fajne, naturalne brzmienie i jeden z najlepszych metalowych wokalistów na świecie to za mało. Na nowym krążku Armored Saint ledwie parę razy jest w stanie zaciekawić słuchacza.

"La Raza" to po hiszpańsku "rasa" lub "ludzie". Ale na pierwszej po 10 latach studyjnej płycie grupy rasowych, thrashowych kawałków jest jak na lekarstwo, chociaż pracowali ze sobą ci sami ludzie, co przy "Revelation" i opus magnum Kalifornijczyków, "Symbol Of Salvation". Za mało jest życia na płycie, za mało mięcha. Numery zamiast walić prosto w twarz, czasem zjeżdżają w lekko psychodeliczne rejony, stają się niemrawe, miękkie, nijakie. Wprawdzie miło słucha się albumu z głębokim, naturalnym brzmieniem (w studiu korzystano ze starego analogowego sprzętu), lecz pozostaje żal, że tak doświadczeni muzycy, z takim potencjałem, stworzyli coś, o czym niemal natychmiast się zapomina. Co z tego, że wpleciono interesujący perkusyjny motyw w piosence tytułowej, skoro zdominowana jest ona przez smętnie bujający riff. Iskierką nadziei, że nie wszystko z tym zespołem stracone jest żwawy "Little Monkey", choć psują go głupawe wokalizy pod koniec. Zaczynający się podniośle "Loose Canon", po paru momentach przepoczwarza się w głupawą, monotonną łupankę. Honor płyty ratują jeszcze posępny, zaczynający się biciem dzwonów "Left Hook From Right Field" oraz skoczny "Get Off The Fence". W nich słychać stary, dobry Armored Saint, który nagrywał kiedyś tak znakomite piosenki, jak "Dropping Like Flies" czy "Reign Of Fire". Niestety, na "La Raza" wady zdecydowanie przykrywają zalety. Jak zawsze znakomicie śpiewający John Bush wiele nie pomaga. Chciałbym, żeby Armored Saint mi udowodnił, że nie należy jeszcze stawiać na nim krzyżyka, szybciej niż za 10 lat.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: