Aktualności

04-02-2012-18:06:53

Joss Stone - "LP1"

Udostępnij! Tweetnij!

Joss Stone wciąż szuka swej muzycznej tożsamości. Na "LP1" jeszcze jej nie znalazła, na pewno jednak trafiła na właściwą ścieżkę.

Debiutując w wieku zaledwie 16 lat, Joss Stone zachwyciła niesamowitym głosem i lekkością poruszania się w soulowym świecie. Wtedy wystarczyło, że dziewczyna ma zarazem miękką i szorstką barwę, że jej głos raz jest bardzo silny, donośny, innym razem dziewczęcy i delikatny. Wtedy urzekła wdziękiem, lekkością interpretacji, dużym wyczuciem. Z każdą kolejna płytą wymagania jednak rosły i sam talent oraz umiejętności przestały wystarczać. Niestety młoda artystka nie bardzo potrafiła sprostać oczekiwaniom. Błądziła, nagrywając coraz słabsze krążki, niebezpiecznie ocierające się o konfekcję. Pozbawione pasji, miałkie, nudne. Chyba sama zdawała sobie z tego sprawę, gdyż nowy longplay zatytułowała przewrotnie i prowokacyjnie "LP1". Jakby chciała krzyknąć: "Oto nowa ja! Zaczynam od początku". I rzeczywiście jest na piątym albumie Brytyjki coś z odrodzenia. Przede wszystkim to piosenki śpiewane już nie przez dziewczynę, ale kobietę. W końcu pojawiły się prawdziwe emocji, gniew, smutek, rozczarowanie. Słychać, że Joss śpiewa z głębi serca. Pojawiła się ta upragniona iskra, ogień. Kiedy w "Last One To Know" błaga, że już nie chce się zakochać, nie brzmi jak łkający podlotek, który nie miał z kim iść na bal maturalny, lecz jak naprawdę zraniona kobieta.

Muzycznie też jest o wiele lepiej, za co podziękowania należą się także Dave'owi Stewartowi, który wraz ze Stone odpowiadał za produkcję. Nagrania są surowe i bardzo organiczne, w dużej mierze oparte o akustyczne instrumentarium, acz pojawiają się dodające dramaturgii Hammondy. Nie ma tu miejsca na gładkie, plastykowe dźwięki, na mizdrzenie się i gonienie za trendami. To szczery soul odważnie flirtujący z funkującym rockiem i bluesem, a czasem z folkiem. Nawet ballady okraszone smykami mają w sobie coś... chropowatego.

Najlepsze zostawiłam jednak na koniec. Jest na "LP1" piosenka "Karma", która pokazuje, że Joss Stone to artystka z krwi i kości, genialnie operująca emocjami, zadziorna, odważna, która krzycząc sprawi, że przejdą nas ciarki. Artystka, która właśnie się odrodziła i jeszcze wiele nam pokaże.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: