Aktualności

20-06-2013-17:13:37

Miles Kane - "Don't Forget Who You Are"

Udostępnij! Tweetnij!

Miles Kane nagrał drugą płytę. Gratuluję, ale w moim odtwarzaczu na długo ona nie zagości.

Nie będę kłamać. Mam duży problem z "Don't Forget Who You Are". Nie mogę powiedzieć, że to zła płyta, słaba, nijaka. Że nie ma na niej dobrych numerów, że Anglik całkowicie stracił styl z solowego debiutu. Nic z tych rzeczy. Po prostu drugi album Kane'a jest trochę gorszy niż pierwszy.
Wciąż mamy nawiązania do lat 60. i 70., ale jakby mniej autorskie, a raczej czerpiące bezpośrednio z twórczości innych. Weźmy "Fire In My Heart", którego współtwórcą jest Paul Weller (gra też na fortepianie). Słychać też glamrockowe inspiracje ("Better Than That") czy wycieczki w stronę Liverpoolu (The Beatles) i Manchesteru (Oasis). Szkoda tylko, że kłaniając się innym, Anglik nieco zgubił samego siebie.

Trochę się momentami więc ta płyta rozłazi. Jest nierówno, czasem nudnawo. Brakuje energii, świeżości. Choć nie brakuje naprawdę udanych utworów. Singlowy "Give Up" czy wściekłe "You're Gonna Get It" brzmią fantastycznie. To jednak raczej zestaw kilku dobrych kawałków i większości, o których łatwo zapomnieć.

"Don't Forget Who You Are" słucha się bezboleśnie. Wstydu absolutnie nie ma. Jako całość nie do końca jednak przekonuje.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: