Aktualności

11-07-2016-19:14:49

Męskie Granie 2016 - Poznań (relacja)

Udostępnij! Tweetnij!

Jak najlepiej spędzić początek lata w mieście? Poszukać pleneru, zabrać grupę znajomych i wybrać się na koncerty pod szyldem Męskie Granie 2016.

fot. Tadeusz Siwak

Na poznańskiej Cytadeli stanęły w tym roku aż dwie sceny oprawione charakterystycznym, czerwonym logo Żywca. Na placu zabawy stawiło się sześć tysięcy miłośników polskiej muzyki, zaopatrzonych w piknikowe nastroje i równie piknikowe akcesoria, a wszystko z myślą o tym, żeby świetnie się bawić aż do końca. W tym przypadku oznaczało to kwadrans przed pierwszą w nocy.

Męskie Granie ma tylko z definicji jedną orkiestrę. I o ile koncert zwieńczający imprezę to od lat najlepsze show, jakie odbywa się w ramach całego koncertowego dnia, to niemalże każdy z artystów ulega orkiestrowej atmosferze zaprasza na swój koncert gości. W ten sposób Męskie Granie łączy nie tylko muzyczne pokolenia, ale także muzyków, którzy nigdy wcześniej nie mieli okazji wspólnie pomuzykować. W tym roku na dużej scenie w Poznaniu wystąpili kolejno Daniel Bloom z zaproszonymi gośćmi, Miuosh z Fandango Orkiestra, grupa Raz, Dwa, Trzy również z gośćmi, Brodka, Maria Peszek i Dawid Podsiadło. Na małej scenie, zdrobniale nazwanej po prostu Ż, usytuowanej zaledwie kilkanaście metrów od tej dużej, swoje talenty zaprezentowali The Stubs, Dick 4 Dick i Rebeka.

O scenie Ż należałoby chyba powiedzieć to, co najważniejsze – koncerty trwają na niej dwadzieścia minut, odbywają się w momencie, w którym na dużej scenie trwa zmiana dekoracji na występ kolejnego artysty, przyciągają uwagę tych, którzy nie zamierzają choć na chwilę odpocząć od dźwięków. Czy cieszy się zainteresowaniem? Z całą pewnością nie aż tak dużym, jak duża scena, ale wystarczającym, żeby zaproszonym muzykom dać odczuć, że są mile widziani, bądź mile słuchani.

Granie niby męskie, i liderzy Orkiestry w tym roku rzeczywiście męscy, ale na scenie nie mogło przecież zabraknąć kobiet. Pojawiły się więc dwie, muzycznie bardzo od siebie odmienne. Najpierw publiczność oczarowała liryczna, chociaż momentami ewidentnie skłaniająca się ku rock’n’rollowym dźwiękom, Brodka. Artystka promuje niedawno wydaną płytę „Clashes” i to materiał z tego albumu zdominował koncert. Po niej na scenę wskoczyła energiczna, wybuchowa i nieokiełznana Maria Peszek, która szybko potwierdziła, że przydomek „Maria-Awaria” to nie przypadek. Na szczęście problemy techniczne w miarę szybko udało się rozwiązać, a ze sceny płynęły pierwsze tego wieczora naprawdę głośne dźwięki.

Po Marii na scenie zameldował się Dawid Podsiadło, dla którego był to już drugi występ tego wieczora. Podobnie z resztą było w przypadku Brodki, która wcześniej również wystąpiła wspólnie z zespołem Raz, Dwa, Trzy. Dawid zaserwował fanom, bo sądząc po reakcji tłumu to jego fanów było na Cytadeli najwięcej, mieszankę utworów z nowego albumu i nowe wersje przebojów z debiutanckiej płyty. Potem znikł ze sceny, aby wróci na nią po raz trzeci. Już w towarzystwie Orkiestry.

Męskie Granie Orkiestra to z jednej strony koncert zwieńczający każdy przystanek na trasie Męskiego Grania, a z drugiej strony bardzo wybuchowa mieszanka świetnych dźwięków, na którą warto czekać. To taki fenomenalny bis - połączenie dźwięków z wielu muzycznych stron, odkurzenie starych, często zapomnianych, fantastycznych polskich utworów i dodanie im nowej świeżości. W ten sposób ze sceny posypały się takie utwory, jak „Butelki z benzyną i kamienie” z repertuaru Cool kids of death w wykonaniu Organka i Dawida Podsiadło, „12 groszy” Kazika w nowej wersji trio O.S.T.R, Organek, Podsiadło, „Przytul mnie” z repertuaru Kombi w wykonaniu Andrzeja Grabowskiego, czy sensualna wersja kompozycji Krzysztofa Komedy z filmu „Rosemary’s Baby” zaprezentowana przez Brodkę. Finałem, również wedle starej, dobrej tradycji, było wykonanie singla promującego tegoroczną trasę. Piosenka „Wataha”, pełna dobrej energii, zamknęła więc poznański przystanek na trasie Męskiego Grania. Ciekawostką dla tych, którzy zostali do samego końca było zainicjowane przez O.S.T.R. podziękowanie dla Reprezentacji Polski w Piłce Nożnej wzorowane na bojowych okrzykach kibiców z Islandii. Kto był ten wie, a kto nie był ten musi uwierzyć na słowo – to robiło niesamowite wrażenie!

Pierwszy koncert Męskiego Grania tylko potwierdził, że taka forma trasy koncertowej naprawdę ma sens. Połączenie dźwięków, interesujących osobowości scenicznych, niecodzienne duety i nietuzinkowe aranżacje. Czego chcieć więcej? Chyba tylko kolejnych świetnych pomysłów na członków Orkiestry i dobrych line-upy na kolejne edycje. Bo jak pokazuje Męskie Granie – jest z czego wybierać, a polska scena muzyczna jest bardzo długa i bardzo szeroka.



źródło: Koncertomania.pl

Udostępnij! Tweetnij!