Recenzja

23-10-2009-14:01:39

Charlie Winston - "Hobo"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Na okładce Charlie sprawia wrażenie przestraszonego, wygłodzonego, a spojrzeniem błaga o pomoc. Bać się nie ma czego, a głodowanie mu nie grozi. Warto pomóc mu utwierdzić się w tym przekonaniu.

Hobo to w tłumaczeniu włóczykij. Charlie to niezwyczajny włóczykij. To włóczykij-romantyk, uroczy utalentowany smutas. W swej włóczędze dociera do ciekawych miejsc i otwiera drzwi w stylu retro ze współczesnymi ozdobnikami (brzmienie, beatboksing). Jest bezpośrednie nawiązanie do muzyki z czasów, kiedy Winstona nie było na świecie - udany cover "I'm A Man" Spencer Davis Group. Słychać inspirację bluesem, pełnym rozmachu popem, klasycznym rockiem, piosenką poetycką, folkiem.

Skoro mamy do czynienia z romantycznym smutasem, to za wesoło być nie może. I nie jest. Nie jest to jednak album przygnębiający czy, broń boże, nudny. Winstonowi zdarza się uderzyć w weselszy ton, rozruszać słuchacza żywszym, rockowym, rockowo-bluesowym graniem i ciekawie wpleść w piosenkę na przykład dulcimer ("Generation Spent"). Instrumentarium zasługuje na uwagę. Anglik wykorzystał kilkanaście instrumentów (poza gitarą, basem i perkusją również m.in. kontrabas, wiolonczela, puzon, tuba, waltornia, skrzypce, altówka) i poukładał wszystko w odpowiednich proporcjach. Nie ma przerostu formy nad treścią. Kiedy trzeba jest tylko gitara akustyczna, fortepian i jego głos.
Charlie wspaniale buduje nastrój. Kilka utworów to prawdziwe perełki - melodramatyczny, pełny napięcia "My Name" czy fantastyczny, bogato zaaranżowany, przepojony miłosną tęsknotą "Boxes", w którym wokalnie wspiera Winstona jego siostra Vashti Anna, miłosne, balladowe wyznanie "I Love Your Smile", żywiołowa opowieść o włóczędze, czyli singlowy "Like A Hobo". Jest też krótka lekcja francuskiego i hiszpańskiego w dość pogodnym "Tongue Tied", z króciutkim cytatem z "Lady Marmalade" Patti Labelle. Na 13 piosenek dziewięć jest świetnych, reszta dobra. Proporcja całkiem niezła.

Artysta ma dar uwodzenia, czarowania głosem. Umie porządnie krzyknąć i zaśpiewać tak kruchym głosikiem, jakby miał zaraz się popłakać. Pisze proste, mądre i wzruszające teksty. Aż przyjemnie się z nim powłóczyć. Podobnie myśli Peter Gabriel, w którego studiach Charlie nagrywał "Hobo", a wcześniej supportował mistrza na koncertach. Legendarny głos Genesis zdecydował się wydać krążek Winstona w swojej wytwórni i był to dobry pomysł. Jeśli nie z komercyjnego punktu widzenia, to z artystycznego na pewno.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!