Recenzja

27-10-2009-03:50:38

Neil Young - "Fork In The Road"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Fani Neila Younga mają w tym roku powody do radości. Nie dość, że legendarny artysta co jakiś czas opróżnia pełne ciekawej muzyki archiwa, to na dodatek nagrał bardzo udany album.

Nie wydaje mi się, aby Neil kiedyś znalazł się na rozwidleniu artystycznych dróg, ale nawet jeśli tak było, to zawsze intuicyjnie skręcał we właściwą stronę. Nie odnotowuje od lat imponujących wyników sprzedaży, za to ma wierną publiczność, która czuje i odbiera sztukę podobnie, jak on sam. O swoich wielbicielach śpiewa zresztą w tytułowej piosence, dziękując za to, że wciąż z nim są.

"Fork In The Road" to skręt Neila w rockową, energetyczną stronę. Artystę zainspirował jego ukochany lincoln continental z 1959 roku, który po przeróbkach dokonanych przez Johnathana Goodwina porusza się na alternatywnym paliwie. Płyta stanowi dobrą ilustrację samochodowej eskapady. Sporo na niej dynamicznych, gitarowych, rockowych lub dynamicznie bluesowych piosenek, przy których aż się prosi mocniej nacisnąć na gaz (choćby "Fuel Line" czy dedykowany Goodwinowi "Johnny Magic"). Jest też kilka spokojnych, balladowych, akustycznych kompozycji, które oddają uczucie znużenia długą jazdą (np. "Light A Candle"). Całość jest zagrana tak, że nie ma wątpliwości, iż obcujemy z rockerami z krwi i kości, którzy bardziej bawią się muzyką niż ją grają.

Oczywiście album nie jest prostym podkładem do automobilowej wyprawy. Wszak mamy do czynienia z artystą, który nie unika wypowiedzi na tematy społeczne, ekologiczne, polityczne. Takie treści są w tekstach na płycie, podane w formie refleksji, sugestii niż w tonie mentorskim. Przesłanie jest takie, że powinniśmy bardziej troszczyć się o to, co wokół nas. Proste, ale przecież nie raz okazywało się, że niełatwe do wykonania. W końcu "strange things happen when worlds collide", jak śpiewa Neil w piosence otwierającej album.

Dyspozycja Younga robi wrażenie. Po ponad 40 latach na scenie potrafi stworzyć coś tak prawdziwego, szczerego, pełnego energii i poruszającego. Co ważne, jeśli nie najważniejsze, od razu wiemy z kim mamy do czynienia, w czasach, w których odróżnienie jednego wykonawcy rockowego od drugiego nierzadko stanowi dla słuchacza nie lada wyzwanie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: neil young