Recenzja

06-11-2009-12:33:59

Taylor Swift - "Fearless"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ma zaledwie 20 lat, a na koncie już ponad 8 milionów sprzedanych płyt i status wielkiej nadziei amerykańskiego popu. Kim naprawdę jest Taylor Swift?

Najkrócej mówiąc - dziewczyną z gitarą z amerykańskiej prowincji. Bynajmniej nie jest to ani zarzut, tym bardziej ironiczne kpiny. Taylor Swift nagrywa muzykę, która w Polsce nigdy nie zyskała wielkiego uznania. Country-pop, w większości akustyczny, często naiwny, ale potwornie melodyjny i chwytliwy.

"Fearless" zawiera szesnaście potencjalnych przebojów. Takich do tańca i do różańca, na posiadówkę ze znajomymi i na tło przy grillu. Nie trzeba wcale mieć kapelusza i trzódki chlewnej obok, wystarczy odrobina wrażliwości i muzycznego otwarcia, a wtedy dostrzeżemy, że Taylor Swift to bardzo przyzwoita wokalistka. W niczym nie przypomina nastoletnich gwiazd popu sprzed dekady, pokroju Britney Spears czy Christiny Aguilery. Zamiast obcisłych, skąpych strojów i śpiewaniu o imprezach po świt, Taylor stawia na banalne historyjki o chłopcach ze szkoły i nieśmiałości podczas randek. Nie budzi politowania smutnymi wywodami miłosnymi, częściej wywołuje zwyczajny, szeroki uśmiech.

Strach pomyśleć, na co jeszcze stać tę dziewczynę, gdy z wiekiem postawi na bardziej dojrzałą twórczość. Potencjał posiada ogromny. Póki co nagrywa przyjemną, nienachalną, popową muzykę z elementami country. Na tyle przebojową, by podbijać serca milionów fanów na całym świecie. I na szczęście na tyle zwyczajną, by niczym nie razić. Można słuchać bez strachu i oporów.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!