Recenzja

14-11-2009-19:52:31

Biffy Clyro - "Only Revolutions"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Muzycznej rewolucji nie ma. I nie wierzę, by Szkoci do niej dążyli. Na pewno celują w pisanie ciekawego, miłego dla ucha melodyjnego rocka.

Biffy Clyro komponują zgrabne rockowe piosenki, w których nie brakuje ładnych melodii, energii, soczystego uderzenia gitar (świetne "Booooom, Blast And Ruin", równie dobre "That Golden Rule" czy "Cloud Of Stink"). Czasem uderzają w melancholijnie podniosłe, wręcz płaczliwe tony ("Know Your Quarry" czy początek świetnego "Mountains"). Dokładają fortepian oraz smyczki i instrumenty dęte, które aranżował tata Becka, David Campbell.

Najwyraźniej efekty jego pracy słychać w mającym znamiona rockowego hymnu "The Captain", a także we wspomnianej "That Golden Rule". Szkoccy rockmani potrafią rozgrzać do czerwoności, porwać do nieskrępowanego szaleństwa czy zachęcić do tanecznego bujania ("Born On A Horse") i ładnie wyciszyć akustyczną gitarą, subtelnym fortepianem, dęciakami oraz wokalem ("God & Satan"), by nagle solidnie wrazić w uszy ostry riff i mocne bębny.

Chwilami pompatyczność kompozycji tria kieruje naszą wyobraźnię ku zabiegom, które stosuje coraz bardziej stawiający na epickość Muse, zaś rockowa dynamika i melodyjność lokuje trio pomiędzy Foo Fighters a Queens Of The Stone Age. Lider tych ostatnich użyczył Szkotom swego gitarowego talentu. Trio nagrało z Joshem Homme'em najdłuższą na albumie piosenkę "Bubbles", która niknie jednak na tle znacznie bardziej udanych utworów.

Biffy Clyro po sukcesie poprzedniego krążka "Puzzle" postawili na sprawdzoną ekipę - Garth Richardson (produkcja) i Andy Wallace (miksy). Studyjni wyjadacze doskonale zadbali o brzmienie. A bracia Johnstonowie i Simon Neil dostarczyli piosenki, z którymi obcowanie, dla lubiących rzetelny, ładnie zaaranżowany, momentami czadowy i czadowo-epicki rock, będzie miłym spędzeniem czasu. Rewolucji brak, ale jest stabilizacja na wysokim poziomie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!