Recenzja

24-01-2010-20:22:40

Fear Factory - "Mechanize"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Z tą płytą jest tak, jakby sklepowe jedzenie zestawić z kuchnią mamy lub babci. Bywa strawne, ale podniebienna rozkosz pojawia się, gdy recepturę przekształci w końcowe dzieło odpowiednia osoba.

Burton C. Bell i Dino Cazares chcieli przywrócić ducha z czasów świetności, które minęły lata temu, jeszcze przed kłótnią i odejściem gitarzysty. Obaj oczywiście nie zapomnieli, jak pisać dla Fear Factory, lecz nuty, kiedyś wylewające się dzięki radości wspólnego tworzenia, dziś sprawiają wrażenie powstałych na podstawie biznesplanu, napisanego przez - jakby nie było, nielichych fachowców. Na "Archetype" i "Transgression" słabe były gitary, więc na "Mechanize" Cazares młóci aż miło. Nie da się ukryć, Fear Factory bez tych potężnych, sterylnie brzmiących (Rhys Fulber plus Dino), odhumanizowanych riffów to inny zespół. Wokal na dwóch ostatnich krążkach był poprawny, ale bezpłciowy. Tutaj Bell wprawdzie rewolucji nie robi - w zwrotkach growl bądź krzyk, w refrenie śpiewa czysto, nierzadko niepotrzebnie rozciągając partie (choćby w "Final Exit") - ale czuć, że zależało mu nie tylko na profesjonalnym odegraniu roli i udaniu się na spoczynek w poczuciu spełnionego obowiązku (więcej niż niezłe "Industrial Discipline", "Fear Campaign", "Christploitation"). Sporo jest numerów szybkich, z połamanym tempem w zwrotce lub refrenie. Jest też latający w przestrzeni klawisz, wyświetlający w wyobraźni dźwiękowy film o postapokaliptycznym świecie, na którym nie najlepiej się dzieje (chwilami nużący dźwiękową nawałnicą).
Niby wszystko jest, jak trzeba. Ale muzyka to nie równanie matematyczne, w którym, gdy doda się jedne elementy, a inne odejmie, to efekt i tak będzie wiadomy. Gene Hoglan to znakomity bębniarz, Byron Stroud rzetelnie gra na basie, cała czwórka na metalu zjadła zęby. Ale to wyjątkowa chemia między konkretnymi czterema panami zrodziła kiedyś arcydzieło pod nazwą "Demanufacture". Tu tej chemii nie czuć. "Mechanize" to cień słynnego krążka sprzed lat, nie bardzo blady, ale błysków geniuszu nie słychać. Jest solidny, energetyczny death-, thrash metal z industrialnym chłodem, kopiący, wycyzelowany brzmieniowo. Jeśli tylko tego szukacie, "Mechanize" jest dla was.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!