Recenzja

27-02-2010-20:31:42

Spoon - "Transference"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Teksańczycy z Austin pod wodzą Britta Daniela po 17 latach działalności wydali 7. krążek. Nic a nic się nie zmienili.

To prawda, nie pojawia się na tym wydawnictwie nic szczególnie odkrywczego, jednak marka robi swoje. Po Spoon zawsze można było się spodziewać, że płyta będzie spójna i rockandrollowa. Tak też jest i w tym przypadku. Muzyka oparta jest na prostych, równo pulsujących partiach basu, przeszywanych melodyjną, rwaną gitarą, doprawiona przygaszoną, rytmiczną perkusją a także urozmaicona natchnionymi wejściami klawiszy. Do tego dochodzi zachrypnięty, rozemocjonowany wokal Britta Daniela, od czasu, do czasu wspomagany przez komputerowo przemielone chórki. Sporo przestrzeni w każdym kawałku, tak byśmy mogli z powodzeniem odlecieć, pobujać się. Utwory z pazurem, podrażniające z finezją mieszają się z rockandrollowymi balladami. Choć brzmienie wydaje się proste jak konstrukcja cepa, co jakiś czas nasze ucho wyłapuje nowy smaczek, który wywołuje uśmiech na naszej twarzy i przywołuje wspomnienia muzyki głębszej, bardziej uduchowionej, która prawdziwie chwyta za serce a nie tylko ocierała się o nasze małżowiny.

Na zewnątrz oswojony rock&roll, który momentami przybiera nawet pozę lo-fi a wewnątrz wciąż tętniąca pamięć o sex, drugs & wiadomo. Smacznego!

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: spoon