Recenzja

26-04-2010-11:26:25

Pink Freud - "Monster of Jazz"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Materiał na "Monster of Jazz" został nagrany w styczniu 2009 roku podczas pięciodniowej sesji w Gdańsku. Nie wiem, czemu Wojtek Mazolewski i spółka tak długo czekali z premierą, ale na pewno nie z powodu obaw o jakość materiału.

Pink Freud to jeden z tych zespołów, których muzyka zawsze zaskakuje, a przy okazji jest twardym orzechem do zgryzienia dla recenzentów. Gdzieś na rozdrożach yassu i fusion, ale zawsze blisko klasycznego jazzu, do którego gdańszczanie odnoszą się z szacunkiem. Tak też jest na "Monster of Jazz". Początek płyty jest marzycielski, odrobinę ospały, spokojny. Możemy delektować się trąbką Tomasza Ziętka, jak zwykle na najwyższy poziom wznosi się grający na basie Mazolewski. Swoje piętno na kompozycjach odciska wibrafonista Jerzy Rogiewicz, a strzałem w dziesiątkę okazało się dołączenie do grupy Adama Barona, który operuje na płycie instrumentami dętymi z niezwykłym wyczuciem. Tyle, że Pink Freud to przecież dużo więcej niż jazz i klasyczne brzmienie, o czym przypomina nam szalone, flirtujące z elektroniką nagranie "Pierun". Intrygująco wypadł też cover Autechre w "Goz Quarter", a niesamowity klimat "Braxton" jeszcze długo nie wyleci mi z głowy.

Często bezkrytycznie zachwycamy się płytami artystów zagranicznych, wzdychając "a czemu nasi tak nie potrafią?". Tym razem wzdychać możemy z zachwytem nad polską produkcją, co cieszy naprawdę bardzo.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: pink freud