Recenzja

21-09-2010-11:43:17

Muchy - "Notoryczni debiutanci"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Smyki, dęciaki, akordeon. To wszystko znajdziemy na nowym albumie zespołu Muchy. Tak jest, tych od "Miasta doznań" czy "Galanterii". Chłopcy, a raczej już panowie, dojrzeli, a wraz z nimi ich muzyka.

Pierwsze, co różni "Notorycznych debiutantów" od "Terroromansu" to brzmienie - bogatsze, bardziej syntetyczne, przestrzenne. Już w pierwszym utworze "Rekwizyty" dzieje się więcej niż na całej poprzedniej płycie. Poznaniacy nie pozwolili odpowiedzialnemu za produkcję Marcinowi Borsowi nadto poszaleć. Nie należy więc obawiać się karkołomnych eksperymentów czy czysto artystycznych zagrywek. Twórcy postarali się jedynie, by ich muzyka stała się cieplejsza, mniej kanciasta i surowa, z kilkoma mile łechcącymi ucho smaczkami. Wciąż jednak królują alternatywne gitary przesiane używanymi z umiarem i gustem klawiszami.

I chociaż nowe brzmienie z miejsca rzuca się w uszy, nie jest to jedyna zmiana, na pewno nie najważniejsza. Potężną przemianę przeszły kompozycje. Z prostych, energicznych piosenek został jedynie szkielet - popowe melodie, które służą za fundament całych nagrań. Nowe utwory są poważniejsze, bardziej rozbudowane i zdecydowanie bardziej urozmaicone, niż te znane z debiutu. Bez paniki, nie czka nas polskie "Kid A". Wciąż jest rock and roll, zgrabne refreny i energia, ale jest też coś więcej. Znakomitym przykładem jest "W zasięgu ramion" ze spokojnymi zwrotkami, ostrym refrenem i kapitalnym zwrotem czy zaskakujące "Kołobrzeg - Świnoujście" z pięknie wplecionym akordeonem. Różnorodność dotyczy jednak nie tylko wewnętrznych konstrukcji poszczególnych kawałków, lecz również większego eklektyzmu w obrębie całej płyty. Nie zmieniły się natomiast teksty Michała Wiraszki, wciąż poetyckie, barwne stylistyczne ("arytmetyka zależności gubi nas"), traktujące głównie o sprawach damsko-męskich.

Trzeba jednak ostrzec fanów, że numery z "Notorycznych debiutantów" są zdecydowanie mniej przebojowe niż te, które brylowały na krążku "Terroromans". Takie "Przesilenie", "Zimne kraje" czy nagranie tytułowe na 100 procent zrobią furorę podczas koncertów, acz nie są to hity kalibru "Najważniejszy dzień". Cały album broni się jednak bez trudu. To niemal wzorcowa, podręcznikowa druga płyta. Taka, na której rozkwita charakter zespołu, taka, na której słychać rozwój i twórcze poszukiwania, ale i taka, która ma w sobie ducha debiutu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: muchy