Recenzja

17-05-2011-13:03:29

Tides From Nebula - "Earthshine"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nie dziwię się, że Zbigniew Preisner polubił dokonania Tides From Nebula i chciał z grupą pracować. Wybitny kompozytor muzyki filmowej docenił to, że kwartet tak pięknie potrafi opowiadać dźwiękami. Na drugiej płycie robi to lepiej niż na debiucie.

Sztuką jest przyciągnąć uwagę słuchacza muzyką instrumentalną. Tak, wiem, że podobnie już pisałem. Ale warto to przypominać, bo rodzimych wydawnictw z muzyką instrumentalną za wiele nie ma. Zwłaszcza z kręgu mocnego grania. Instrumentalni twórcy muszą nam coś frapującego przekazać samymi dźwiękami, porwać odbiorcę w podróż przez płytę. Trzeba sprawić, by pogrążył się w utworach i w trakcie ich słuchania wyświetlał w głowie obrazy. Trzeba mieć dar stopniowania napięcia, dodawania niuansów i wyczucie w ich stosowaniu. Tides From Nebula na albumie "Aura" pokazali, że wszystko to posiadają. Do tego tworzą dźwięki z wielką starannością i dojrzałością. Dbają, by całość miała odpowiedni ład i koloryt. Dbają coraz lepiej.

Gdy recenzowałem "Aura", napisałem o muzyce warszawian: "Coś pomiędzy eterycznym natchnieniem, szybowaniem w kosmosie a wstrząsającą tragedią, z momentami zawieszenia, nawet sielankowości". Ten opis jest adekwatny również dziś. I nie oznacza to, że Tides From Nebula stanęli w miejscu, proponując wariację na temat debiutu. "Earthshine" jest jak model samochodu tej samej marki o wyższym symbolu. Nie wiem, czy sprawił to udział Zbigniewa Preisnera, który ilustrować muzyką umie przepięknie czy to wynik naturalnego rozwoju zespołu, ale budowanie i różnicowanie klimatu, malowanie dźwiękowych pejzaży, wykorzystywanie pauz, długich dźwięków jest na "Earthshine" dojrzalsze, bardziej wciągające, tajemnicze, baśniowe. Część piosenek muzycy Tides From Nebula napisali w górach, odcięci od miejskiego zgiełku i to na pewno odbiło się na aurze utworów.

Nie wiem, jak oni to robią, ale mimo że kompozycje są w większości długie, nie ma ani chwili nudy, przestoju. Tides From Nebula jak już złapią w swoje sidła, to nie puszczą. Można przy płycie odpocząć, oddać się marzeniom, można też przeżyć dreszczyk emocji. Naprawdę wspaniałych emocji. Słuchać należy w skupieniu, najlepiej nocą, a doznania będą wyjątkowo silne.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!