Recenzja

08-06-2011-19:53:47

NeraNature - "Foresting Wounds"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Rzadko mamy w Polsce do czynienia z płytami z ostrzejszą muzyką, nagrywanymi przez kobiety. Agnieszka "Nera" Górecka z Darzamat zdecydowała się na pokazanie nam swojego solowego oblicza, w którym owej ostrości jest całkiem sporo.

Jak donoszono przed premierą, "Foresting Wounds" to płyta zrodzona w dużej mierze z przemyśleń Nery na temat relacji człowiek - przyroda. Wokalistka z pewnością nie błądziła myślami wśród nimf, elfów i innych stworów, bo krążek wolny jest od baśniowych klimatów. Kierowała się raczej ku mrocznym stronom związku człowieka z przyrodą, bo z nut bardziej przebija ciemność gęstego lasu niż światło kolorowej polanki z uroczą sadzawką.

Jeśli chodzi o zawartość muzyczną, można się zgodzić, że słychać tu Katatonię i The Gathering z łagodniejszego okresu. Zauważalny jest element gotycki i mroczny rock, odległe echa Evanescence i Within Temptation. Trip-hop i ambient są raczej ukryte pod postacią subtelnych ozdobników. Nera dobrze wypada w numerach ognistych w stylu "Broken" i "Scar", a także w łagodniejszych oraz będących na pograniczu walnięcia w twarz i romantycznego ukołysania, jak dzieje się w "Precious Now".

Dobrze to wszystko brzmi. Ale nie ma lokomotywy, numeru, który pociągnie płytę. Nie jest nim bardzo przeciętny cover "The World Is Not Enough" Garbage z irytująco buczącym klawiszem. Żadna piosenka się nie wybija i na dłużej w głowie nie zostaje. Choć nie sposób odmówić płycie tego, że przyjemnie się jej słucha, że wprowadza w melancholijny rozmarzony klimat, a kiedy trzeba, potrafi potrząsnąć słuchaczem przez zwalisty riff.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: neranature