Recenzja

26-09-2011-19:03:04

IAMX - "Volatile Times"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Tajemnica, trans i seks Chris Corner nie zawiódł fanów. Niczym też ich nie zaskoczył. iamx">IAMX to wciąż mogąca się podobać mroczna dekadencja, narkotyczna, transowa aura, tajemnica i szczypta kabaretu.

Mieszkający w Berlinie Anglik znalazł patent na siebie i konsekwentnie go powiela. Dla Cornera kwestiami kluczowymi są niezmiennie ładne melodie oraz klimat, który zręcznie buduje. Serwując przy tym powtórkę z muzyki końca lat 70. i pierwszej połowy 80.

Słychać echa narodzin synthpopu, electro-popu. Na to nałożony mamy gotycki chłód, w wielu przypadkach wymodelowany w sposób kojarzący się z naerotyzowanymi, dekadenckimi, tanecznymi imprezami electro-industrial, z tańcami i czarnym lateksem na pierwszym planie (posłuchajcie sobie "Cold Red Light"). Jest ładnie zilustrowana tajemnica, niczym w najlepszych czasach 4AD. Płyta bywa bardzo liryczna i patetyczna ("Oh Beautiful Town").

Chris w paru miejscach ładuje masywniej, rockowo. Bardzo do twarzy jest mu z kabaretowymi wtrętami w stylu kompozycji Kurta Weilla. Generalnie, ma facet smykałkę do aranżacji. Unika przesytu, składniki dobiera z wyczuciem (np. singlowy "Ghosts Of Utopia").

Kto kiedyś słyszał IAMX, wziął z nim rozbrat i powrócił na "Volatile Times" nie przeżyje szoku poznawczego. Stwierdzi, że krążek nie wchodzi od razu tak, jak "Kingdom Of Welcome Addiction", lecz jeśli poświęci mu się czas, potrafi całkiem skutecznie zauroczyć. Mało kto pozostaje trwale obojętnym na działanie silnie nasyconej emocjami pigułki, której składnikami są tajemnica, trans i seks.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: iamx, iamx