Recenzja

25-11-2011-17:49:57

Kate Bush - "Director's Cut"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Kate Bush płyty nagrywa tak rzadko, że każda wiadomość o jej nowym wydawnictwie elektryzuje fanów na całym świecie. Słusznie. Angielka, nawet gdy przedstawia na nowo to, co znamy z płyt "The Sensual World" i "The Red Shoes", robi to znakomicie.

"Wersja reżyserska" to nie tylko komputerowe oczyszczenie oryginalnych ścieżek. Kate nagrała ponownie wszystkie wokale, jeszcze raz zarejestrowano perkusję. Trzy piosenki nagrano w całości od nowa. Wśród nich "This Woman's Work", która tutaj jest jakby bardziej delikatna, rozmarzona niż pierwowzór. Generalnie, poza kilkoma numerami "Director's Cut" jest materiałem spokojnym, refleksyjnym, wyciszonym. Trochę mniej tu folkowych barw, których na "The Sensual World" wspaniale użyczyło Angielce Trio Bulgarka, skocznych, tanecznych momentów. Mocy i epickości płyta nabiera w "Top Of The City". Także w "Rubberband Girl". Piosenka pochodząca z albumu "The Red Shoes", za który Kate zajadle krytykowano kilkanaście lat temu i po którym zrobiła 12-letnią przerwę, z racji surowej, rockowej gitary brzmi jakby wzięto ją z płyty The Rolling Stones! A wybrana na singel "Deeper Understanding" z "The Sensual…" została uwspółcześniona przez refren z komputerowo zniekształconym głosem syna Kate, Alberta. Tych, którzy martwią się o solo Erica Claptona w "And So Is Love" uspokajam, jest na swoim miejscu nienaruszone.

Trochę zmienione życie otrzymała tytułowa piosenka z "The Sensual World". Na "Director's Cut" jest pod tytułem "Flower Of The Mountain" i poza mniejszą siłą uderzenia oraz oszczędniejszą aranżacją, ma nieco zmieniony tekst. Bush pierwotnie chciała wsadzić doń fragment "Ulissesa" Joyce'a, lecz spadkobiercy pisarza nie wyrazili zgody. Teraz nie mieli nic przeciwko. Chyba dotarło do nich (lepiej późno niż wcale), że Bush to nie sezonowa, skandalizująca gwiazdka, lecz klasowa artystka, która na pewno nie sprofanuje dzieła.

Kate ma sporo racji mówiąc, że "Director's Cut" to nowa płyta, a nie kompilacja starych nagrań. Piosenki po starannych zabiegach artystki mają troszkę inne oblicze. W odniesieniu do Bush słowo "dojrzalsze" nie jest chyba właściwe, bo jej twórczość od początku była dojrzałością nacechowana, lecz "interesujące" z pewnością pasuje. Wydawać by się mogło, że te piosenki całkiem dobrze znamy, ale w nowych szatach mają w sobie coś takiego, że chce się do nich wracać. Nie traktujemy ich jak chwilowej ciekawostki, którą szybko zapominamy. Na tym między innymi polega wielkość Ba-Bush-ki. Dziękuję i czekam na kolejną płytę.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: kate bush