Recenzja

27-01-2012-20:03:44

Kelly Rowland - "Here I Am"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Coś do tańca i do różańca, coś z muzyki dance, coś z hip-hopu, a także coś z nowoczesnego popu. Kelly Rowland na trzeciej solowej płycie prezentuje zestaw piosenek dobranych wedle zasady - dla każdego coś miłego. A jak wiadomo, najczęściej gdy coś jest dla wszystkich, to jest tak naprawdę jest dla nikogo.

Przyznam szczerze, że dawno nie pamiętam sytuacji, w której miałbym problem z dotrwaniem do końca płyty trwającej czterdzieści minut. O ile początek z mocnym, klubowym "I'm Dat Chick" (dobra produkcja "Tricky'ego" Stewarta) i singlowym hiciorem "Motivation" (Lil Wayne sygnalizuje wysoką formę przed nową płytą, to dobrze) przechodzi gładko i zapowiada ciekawy materiał, to dalej jest już słabiutko. Czasem zawodzi muzyka, na siłę unowocześniona. Czasem nie w pełni satysfakcjonująco wypadają goście, bo od Big Seana należy wymagać więcej, a niejaki Lil Playy powinien mieć zakaz wstępu do studia, zanim nie spróbuje chociaż w pięciu procentach być sobą, a nie marną kopią wspomnianego wcześniej Wayne'a. Zawodzi niestety też sama Kelly, która nie za bardzo ma pomysł na siebie. Wydaje się, że trochę chciałaby być jak Rihanna, trochę jak Kelis, trochę jak Fergie, że o Beyoncé nie wspomnę. Szkoda, bo kiedyś wydawało się, że Rowland ma potencjał by ciekawie poprowadzić solową karierę, idąc niejako tropem twórczości Destiny's Child. Dziś wygląda jednak na to, że chce po prostu za wszelką cenę utrzymać się na listach przebojów i gotowa jest poświęcić indywidualne, artystyczne aspiracje, byle tylko sprzedać miliony płyt. To nic złego, każdy lubi pieniądze. Warto jednak czasem dołożyć coś od siebie, bo płyt na zasadzie "wszystkiego po trochu" słuchać się z przyjemnością po prostu nie da.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!