Recenzja

16-06-2012-11:47:01

Totally Enormous Extinct Dinosaurs - "Trouble"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Co szczególnego wyróżnia Totally Enormous Extinct Dinosaurs? Wszystko i nic.

Pod wymyślnym pseudonimem skrywa się angielski DJ i producent Orlando Higginbottom, który proponuje wyjątkowo przystępna, ale i niebanalną taneczną muzykę. Taneczną nie znaczy też superżywiołową, ultraenergiczną. To utwory, przy których podryguje się nad ranem, która na swój sposób pozwala się zrelaksować, dotrwać do świtu. Dominują migoczące, syntetyczne dźwięki, jakby rozwodnione, czasem tylko podbite bardziej wyraźnym rytmem czy zapętlone lekko zadziornym wtrętem. Orlando co prawda czerpie z house'u i techno, przepuszcza jednak znane elektroniczne patenty przez swoją wrażliwość. Przez swoisty filtr zmiękczający. Mocniejsze, bardziej wyraziste motywy kontruje z popowym drygiem, delikatnym aranżem, a przede wszystkim melancholijnym, wręcz smutnym wokalem.

- Miałem nadzieje, że nagram płytę, która nie stanie się tylko przejściowym trendem jak to zwykle w muzyce tanecznej bywa, ale będzie miała znaczenie zarówno dla tych, którzy przy niej tańczą, jak i słuchają - zapowiadał twórca. Trzeba przyznać, że ta niełatwa sztuka mu się udała. "Trouble" skrywa na tyle pulsacji, zachęcających dźwięków, by sprawdzić się w klubie. Z drugiej strony album ma pewien smutno-romantyczny klimat, który przemawia za słuchaniem jej wieczorami, gdy trzeba odpocząć i dać muzyce porwać myśli. Poza tym "Trouble", "Your Love" i znane już dzięki reklamie "Garden" to naprawdę znakomite piosenki.

Totally Enormous Extinct Dinosaurs to nic nowego, ale wszystko brzmi świeżo, harmonijnie i przyjemnie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!