Recenzja

26-01-2012-23:58:28

The Maccabees - "Given To The Wild"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Z angielskich zespołów z nazwą zaczynającą się na "the", których kiedyś obrodziło w nadmiarze, duża część zapadła się już w niebyt. Taki scenariusz nie grozi The Maccabees, którzy za sprawą trzeciej płyty powinni stać się bardziej popularni.

Niby przez cały krążek przewija się rozleniwienie i rozmarzenie, lecz nie transformuje się to w leniwą obojętność czy też znudzenie słuchacza. Przyznaję, że dotychczasowych dokonań The Maccabees dokładnie nie śledziłem, poza piosenkami, które promowały poprzednie krążki. Lecz i tak nie zostało mi z nich nic w głowie. Można więc powiedzieć, że do słuchania "Given To The Wild" przystępowałem bez uprzedzeń, zapisanych w pamięci wrażeń z przeszłości. Teraz zapiszę w umyśle ciekawy przypadek podejścia do popu i rocka.

The Maccabees klasyfikowani są jako zespół grający rocka niezależnego, co uważam za pewne nadużycie. "Given To The Wild" to prędzej wariacja na piosenki popowe (czasem synthpopowe), zahaczające o estetykę indierockową, rocka z lat 60. oraz 70. Rozmarzenie można przyrównać do tego z utworów Kate Bush, niektórych numerów The Waterboys albo nawet Tindersticks. Być może korzeni tegoż rozmarzenia należy szukać w prowincjonalnym, oddalonym od zgiełku Suffolk, gdzie zespół wybrał się, aby dokończyć prace nad albumem. Zaś wokalną kruchość można porównać do skrzyżowania niezapomnianych a-ha z Coldplay (a kiedy Orlando Weeksowi w paru momentach niemalże łamie się głos, pamięć podpowiada nazwę The Moody Blues i Justina Haywarda). I jakże piękna jest ta hybrydowa wariacja, chociażby w takim "Glimmer"! Jak ślicznie grupa potrafi przyozdobić swoje piosenki fortepianem, a gdy trzeba rozdmuchuje je do epickiego rażenia ("Grew Up At Midnight").

Tytułowej dzikości nie ma w The Maccabees wiele. Nie jest to też konfekcja skrojona jako tło do wszystkiego, tylko nie słuchania z pasją. Brakuje też na albumie wyrazistych hitów, które przewrócą listy przebojów do góry nogami. Ale tych trzynaście piosenek to kawał naprawdę solidnej, dobrej muzyki i grzechem byłoby po ten materiał nie sięgnąć.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!