Recenzja

31-07-2012-22:37:35

Twin Shadow - "Confess"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Druga płyta weryfikuje talent i potencjał każdego muzyka. George Lewis Jr., znany lepiej jako Twin Shadow, test ten przeszedł niemal celująco.

Podobno pomysły na swój drugi krążek wpadły mu do głowy przy okazji motocyklowej wycieczki po Los Angeles. Przy prędkości 160 kilometrów na godzinę miał dostać olśnienia i zdecydować o przeniesieniu ich potem na krążek "Confess". Pod względem muzycznym jako takiego olśnienia na tej płycie jednak nie znajdziemy - Twin Shadow nie zmienił znanej z debiutu stylistyki, nie zaczął też zbawiać muzyki nowym i odkrywczym brzmieniem. To, co jednak śmiało artysta uskutecznia na drugim wydawnictwie, to dynamiczniejsza i sprawniejsza żonglerka ejtisowymi klimatami. Wciąż jest bardzo sentymentalnie, ale też wyraźnie tanecznie. Nic dziwnego, że piosenki z "Confess" powstały podczas szybkiej jazdy motorem - spory w nich ładunek rozpalającej ciało energii, która zachęca do działania. Możecie ją spożytkować tak na parkiecie, jak i w przenośnym odtwarzaczu - choć to płyta stylistycznie stara, bo czerpiąca z dźwiękowej przeszłości, to na pewno się przy niej zestarzejecie.

Jeśli debiut Shadowa tak poczytne gazety jak "The Sunday Times" nazywały "imponującym", to w przypadku nowego krążka powinniśmy się spodziewać jeszcze bardziej wylewnych i wzniosłych komentarzy. Nie dlatego, że Lewis wynalazł się na nowo, ale że poszedł za ciosem i ledwie dwa lata później wydał płytę dojrzalszą, bardzo spójną i nienagannie brzmiącą. Ładną, tak po prostu - od pierwszych do ostatnich minut, pełną szczerych emocji i melodyjnego uroku. Dla Twin Shadowa może to być autentyczna "Spowiedź", dla nas - najlepszy dźwiękowy towarzysz najbliższych tygodni. Tylko uwaga z nim na motorze - przy nim akurat można się szybko zapomnieć.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!