Recenzja

18-07-2013-20:20:56

Scorpion Child - "Scorpion Child"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Po przesłuchaniu "Scorpion Child" można napisać, że dzieci amerykańskiego Południa wiedzą, jak grać rocka. Rocka z duszą i otulającą go lekką narkotyczną mgiełką, która przyleciała z lat 60. i 70.

Jeśli kontynuować te dziecięce konotacje, to Scorpion Child są oseskami w świecie retro rocka. Ale szybko się rozwijającymi, mających dobrych nauczycieli i z niemałymi ambicjami, które mają predyspozycje spełnić. W końcu debiutancką płytę wydaje Nuclear Blast, a tam naprawdę wiedzą, z kim podpisują papiery. Kwintet z Austin raczej nie powinien okazać się błędną decyzją biznesową.

Owszem, można znaleźć na "Scorpion Child" parę niepotrzebnie rozwleczonych fragmentów. Nie wszystkie kompozycje robią tak świetne wrażenie jak będący nieco w stylu "What Is And What Should Never Be" formacji wiadomej "Kings Highway", "Polygon Of Eyes", "Antioch" albo "Paradigm". Ale cały czas jest świeżość i porywająca energia. Jest genialne połączenie wszystkiego, co najlepsze w tradycji lat 70. - rocka, hard rocka, bluesa, z domieszką psychodelii (także tej bardziej nam współczesnej i stonerowej, np. spod znaku Kyuss). Aby obraz był pełny, dodać należy znakomite wokale Aryna Jonathana Blacka, jak hybryda Roberta Planta z Led Zeppelin, Paula Rodgersa z Free i Bobby'ego Lielblinga z Pentagram. Kapitalnie i naturalnie brzmi "Scorpion Child", w czym zasługa nominowanego do Grammy producenta Chrisa "Frenchiego" Smitha (m.in. The Answer, Jet).

Doskonałe mocne granie z duszą - napisał o płycie wydawca. Całkiem trafnie to ujął.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!