Recenzja

01-11-2009-21:59:01

Slayer - "World Painted Blood"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Słuchajcie i uczcie się, jak należy grać thrash metal. Okazja jest wyjątkowa, bo najwięksi mistrzowie gatunku powracają z bardzo udaną płytą.

To najlepsza płyta Slayera od "Seasons In The Abyss", bijąca na głowę "Christ Illusion". Zmiana producenta na Grega Fidelmana (m.in. Slipknot, Metallica, ale też The Gossip) wyszła zespołowi na dobre. Gitary młócą niebosko, są bardziej klarowne niż na poprzedniku, choć dodałbym do nich więcej głębi. Perkusja Dave'a Lombardo dudni naturalnie, nieco garażowo, robiąc w kilku numerach cudowne zamieszanie.

Slayera znamy doskonale. W tekstach jucha bucha strugami, trup pada gęsto, poznajemy zwyrodnialców i ich zwyrodnienia, jest obowiązkowa porcja krytyki religii. Pod tym względem "World Painted Blood" zaskoczeń nie przynosi. Zaskakuje bijąca z płyty ogromna, pełna spontaniczności energia, która nieczęsto się pojawia u twórców mających prawie 30 lat stażu. Jest to magiczne "coś". Pewnie to efekt tego, że Slayer pracował inaczej i całość materiału przygotował w studiu. Kolektywizm w gospodarce się nie sprawdził, ale w sztuce - jak słychać - czasami daje imponujące rezultaty.

Kerry King mówił, że na "World Painted Blood" są fragmenty z każdej płyty nagranej po "Seasons...". Według mnie, słychać elementy z okresu "Reign In Blood" - "Seasons...". Wtręty pachnące "Hell Awaits" też bym znalazł. Nie jest to jednak prosty recykling pomysłów. Po prostu, pod względem budowy niektóre numery nawiązują do złotego okresu grupy. Świetny numer tytułowy zaczyna się w stylu "Raining Blood", a "Unit 731" kojarzy się z "Necrophobic". Skojarzeń jest więcej i każdy znający dorobek kwartetu bez problemów je wychwyci. Rzecz w tym, że w odróżnieniu od kawałków z "Christ Illusion" te z nowej płyty są ciekawsze. Może nie wszystkie w równym stopniu (nijakie "Hate Worldwide" i "Public Display Of Dismemberment"), lecz w zdecydowanej większości. Wrażenie robi "Human Strain", wolny, mroczny, z delikatną gitarą w tle i z krótką, przerażającą deklamacją Toma Arayi. Tom-instrumentalista ma swoje kilka sekund w "Psychopathy Red", gdy bas jest wysunięty do przodu. Drze się w tym numerze wpiekłogłosy. Slayer pięknie roztacza niepokój w "Beauty Through Order", imponuje gitarowym pojedynkiem w "Snuff". "Playing With Dolls" zaczyna pykająca gitara, Tom śpiewa spokojnie, wchodzi Dave, po nim bas Toma, a później następuje walnięcie, zagęszczenie, zwolnienie, recytacja tekstu na dwa głosy, po chwili znów robi się gęsto i szybko, a pod koniec Slayer powraca do motywu gitarowego z początku. Znakomity numer. Jest ich dużo na "World Painted Blood". Uwierzcie mi na słowo i sprawdźcie, że nie kłamię.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: slayer