Recenzja

26-01-2011-01:15:25

Hey - "Re-Murped"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

"Obowiązek obowiązkiem jest; Piosenka musi posiadać tekst" - śpiewała swego czasu Kasia Nosowska. Na najnowszym wydawnictwie Hey słowa są jednak zupełnie bez znaczenia. Tu liczą się dźwięki, brzmienia i zabawa nimi.

Ostatni album Hey dobitnie ukazał, że nie jest to już zespół stricte rockowy a w zasadzie od tradycyjnie rozumianego rocka mocno oddalony. Na utworach z "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" artyści chętnie flirtowali z elektroniką, jazzem, różnymi odcieniami alternatywy. Najwyraźniej zachęciło to innych twórców, by przesunąć granicę jeszcze dalej. Tak powstał zestaw "Re:Murped" zawierający remiksy piosenek z wspomnianego krążka.

Z utworami zmierzyli się m.in. Smolik, Plastic, Mosqitoo czy Marcin Bors, producent oryginału. Okazuje się, że muzyka Hey może być niezwykle zwiewna, iście skandynawska ("Vanitas" Bueno Bros), zmysłowo-senno-jazzowa (okraszone piękną trąbką "Piersi ćwierć" Gitbit Papilot) czy zachęcająca do tańca electropową wibracją a la wczesna Madonna ("Vanitas" Mosqitoo). Jest też miejsce na klimaty rodem z Morr Music ("Nie więcej" Pablo Krawczyk), nieco gęstego hałasu ("Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" Plastic), techno ("Kto tam? Kto jest w środku" Boya Chile) i czysty eksperyment ("Faza delta" Marcin Bors). Nie brakuje minimalu, hipnotycznych wirów czy french touch. No i jest jeszcze kapitalny Smolik ze swoją eklektyczną wersją "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!".

Na "Re:Murped" jest ciekawie, czasem naprawdę intrygująco, nierzadko ładnie a nawet pięknie. Mam jednak dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, brakuje brawury. Choćby jednej naprawdę odważnej, mocno zaskakującej propozycji. Po drugie nie mogę zgodzić się z muzykami, co do wysokiej jakości wszystkich numerów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby jednak ciut krytyczniej podeszli do przedstawionego im materiału i ograniczyli się do wydawnictwa jednopłytowego, całość wypadłaby bardziej imponująco.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: hey