Recenzja

18-10-2011-21:00:20

Snoop Dogg - "Doggumentary"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Snoop Dogg poszedł po bandzie, nagrywając "Doggumentary". Nie wiem, ile tysięcy dolarów wynosił budżet na tę płytę, ale podejrzewam, że można by za te pieniądze wyżywić setki biednych dzieciaków z Los Angeles. Raper woli im jednak dostarczyć przede wszystkim muzyczne wrażenia z najwyższej półki i po raz kolejny spisał się jak należy.

Zestaw rozpoczyna funkowe, rozbujane "Toyz N Da Hood", w którym gościnnie pojawił się szalony Bootsy Collins. Mocne wejście doskonale oddaje klimat całości. Na "Doggumentary" nie ma przestojów, dłużyzn. Średnio co cztery minuty przenosimy się za to w świat kalifornijskiego g-funku, a to mainstreamowego hip-hopu połączonego z R&B, natomiast na deser Snoop poeksperymentował z brzmieniami klubowymi ("Wet" wyprodukowane przez odpowiedzialnych za sukcesy Far East Movement muzyków z The Cataracts), country oraz alternatywnym rockiem w "Sumthing Like This Night" z Gorillaz.

Cieszy to, że nawet weteran hip-hopu chce próbować nowego, odświeżać swoją twórczość, ale nie da się przy okazji ukryć, że najlepiej wypada jednak w tym, co od zawsze jest jego daniem firmowym - rapie z grubym basem, mocnymi gośćmi i opowiastkami z getta oraz klubów. To dla niego w pewnym stopniu muzyczne środowisko naturalne. Najbardziej znany pies hip-hopu może próbować się z niego wybić, zerwać łańcuchy, ale natury nie oszuka. Na "Doggumentary" na szczęście Snoopa w klasycznym klimacie jest na tyle dużo, że płyta powinna zadowolić nawet jego najbardziej wybrednych fanów.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: snoop dogg