Recenzja

28-07-2014-18:22:10

Morrissey - "World Peace Is None Of Your Business"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Mozzer tak pięknie śpiewa o raku prostaty, że można uwierzyć, iż jest to coś najpiękniejszego na świecie. A nie jest. I nic z tego, o czym śpiewa charyzmatyczny i kontrowersyjny artysta na "World Peace Is None Of Your Business" takie nie jest. Za to sama płyta jest całkiem ładna.

Chyba tylko Morrissey potrafi tworzyć tak piękne melodie, które niejednokrotnie sprawiają, że człowiekowi chce się żyć i bawić, do tekstów, które nie pozostawiają złudzeń, co do wielu spraw, które ludzkość, mówiąc bez ogródek, spieprzyła. Przykładowo, na żywą nutę latynoamerykańską łaja ludzkość za zrobienie z planety okrutnego miejsca do życia, pełnego złych osób w "Earth Is The Loneliest Planet". W innym kawałku piętnuje korridę, dalej dowala politykom i bogaczom, którzy mają gdzieś maluczkich, a pokój na świecie to tak naprawdę ich biznes. W sensie dosłownym. Mozzer zderza piękno i optymizm muzyki z dość jednoznacznie ponurymi, smutnymi, apatycznymi, nie pozostawiającymi złudzeń tekstami.

Muzyczne pazury Morrisseya stępiały w porównaniu z "Years Of Refusal". Artysta nie stara się już być hardrockowcem, pokazać nam, że choć przekroczył pół wieku, wciąż ma w sobie ogień i dynamizm. Piosenki są łagodniejsze, delikatniejsze. Więcej jest pierwiastka latynoamerykańskiego, instrumentów dętych, kolorów akustycznej gitary, ociupinę folkowego grania w stylu brytyjskim. A przede wszystkim rockowego głaskania à la wczesne dokonania Mozzera, także z legendarnym zespołem z Manchesteru. Przyjemnie się ten materiał wchłania. Świetnie płyta brzmi, w czym zasługa wielokrotnego laureata Grammy Joe Chiccarellego (m.in. Elton John, Rufus Wainright, U2, Beck, Tori Amos). Choć jak ktoś wsłucha się w teksty, to ochota do pląsów przejdzie dosyć szybko. Na powierzchni to czasami eksplozja radości, ale głębiej kryjąca bardzo dużo gorzkich refleksji. Tytułowa piosenka ma szansę stanąć obok nieśmiertelnych klasyków Morrisseya, "Istanbul" podobnież.

Mozzer śpiewał kiedyś, że każdy dzień jest jak niedziela, a ze Smithsami, iż jest takie światło, które nigdy nie gaśnie. Z tą niedzielą to na pewno przesada. Co do drugiej części, nigdy nie powinno zgasnąć w nas światło nadziei, że ten artysta przestanie nagrywać wartościowe płyty. "World Peace Is None Of Your Business" wprawdzie mówi nam, że ludzkość jest zła, ale przede wszystkim jest kolejnym dobrym albumem w dyskografii wyjątkowego twórcy.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: morrissey