Recenzja

25-05-2016-01:04:41

Kygo - "Cloud Nine"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Debiutancki krążek Norwega jest przepełniony słońcem i wakacyjnym klimatem.

DJ i producent przygotował zestaw idealny na plenerowe imprezy, zarówno takie jak ta w Gdyni (Kygo wystąpi na Open'erze) jak i na jachcie zacumowanym w porcie w Miami. Pewnie na Ibizie, w Los Angeles i Warszawie też się sprawdzi. Muzyk proponuje elektroniczne, ale ciepłe dźwięki czasem przeplecione bardziej organicznym brzmieniem. Czekają nas szybujące, czasem falujące klawisze i pełen emocji fortepian oraz kolorowe, migoczące, rozświetlone ozdobniki. Piosenkowe odpowiedniki lazurowej wody i zabaw na plaży, ewentualnie spacerów w pachnące kwiatami i owocami wieczory.

Oczywiście, nie jest to płyta instrumentalna, ale goście o dziwo nie dominują. Tom Odell czy John Legend są co prawda z miejsca rozpoznawalni i dodają coś od siebie, ale nie w sposób znaczący. Kygo stara się, by utwory głównie odzwierciedlały jego styl, stąd zarówno w numerze z udziałem Kodaline czy w kawałku, w którym śpiewa Foxes znajdziemy podobne elementy. Na zasadzie, bardziej goście muszą dopasować się do gospodarza niż on do nich.

A jak to wypada muzycznie? W sumie mamy wszystkiego po trochu. Pop we wszelkich odcieniach, nieco soulu i R&B, sporo elektroniki w tej bardziej miękkiej, tanecznej formie, czasem dla równowagi nieco rockowej dramaturgii i odrobina folku. Piosenki są zgrabne, łagodne, przejrzyste, bez grama agresywnych dźwięków, kanciastych rytmów czy świdrująco-laserowych ciosów. Co jednak najważniejsze, wystarczy kilka przesłuchań, by zupełnie nieświadomie nucić te piosenki i śpiewać refreny. Nie ma w tej muzyce niczego odkrywczego, ambitnego, wyrafinowanego. Oparta jest na powielanych tropikalnych motywach, czasem naprawdę naiwna, niekoniecznie skomplikowana. Ale nie ma to być wykwintne danie, lecz kolorowy drink z parasolką.

"Cloud Nine" to zwrot oznaczający po angielsku szczęście i euforię. I chyba tytuł nie jest przypadkowy. Kygo stara się, by jego piosenki były pogodne i entuzjastyczne. By człowiek chciał się bawić, tańczyć, śpiewać i chodzić boso po plaży, pleść wianki na festiwal i czasem romantycznie komuś spojrzeć w oczy. Niewykluczone, że za rok o Kygo zapomnimy, ale na razie ma szansę zostać smakiem sezonu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: kygo