Aktualności

19-01-2010-17:09:32

La Roux - "La Roux"

Udostępnij! Tweetnij!

Moda na pop czerpiący garściami z elektro i syntezatorowej nowej fali lat 80., trwa w najlepsze. La Roux to jej najnowszy owoc.

Dowodzona przez wokalistkę i współproducentkę nagrań Elly Jackson grupa została już przez prasę na Wyspach ochrzczona mianem rewelacji ostatnich miesięcy. Tak naprawdę to trudno zrozumieć czemu. Owszem - ich muzyka jest bardzo przebojowa, korzysta z patentów brzmieniowych, które w latach 80. przyczyniły się do wielkich sukcesów Davida Bowie, Eurythmics czy Pet Shop Boys a ostatnio zostały odświeżone chociażby przez Lady GaGę i Róisín Murphy. Tyle, że nie ma w sobie nic a nic z rewolucji, jaką ogłosiły "NME" czy "The Fly".

Gdyby rozbijać album na czynniki pierwsze, najwięcej punktów wpadnie w ręce Elly Jackson, której wokal nie dość, że zapada w pamięć, to jeszcze bez problemu odnajduje się w różnym tempie i klimatach. Teksty nie grają większej roli, a muzyka? Muzyka tak jak już napisałem, jest bardzo przebojowa i pokazuje, że electro-pop ma się dobrze. Przy takich kawałkach jak "In For The Kill", "Bulletproof" i "Quicksand" nie sposób ustać w spokoju, a to w końcu produkt stricte rozrywkowy.

La Roux pokazali, jak nagrać całkiem udany i zgrabny materiał popowy na miarę 2009 roku. O rewelacji, a tym bardziej rewolucji, nie ma jednak mowy. Tak jak nie było, gdy "NME" kilka lat temu co trzecią płytę indie-rockową nazywało objawieniem roku. Teraz po prostu zmieniła się fala i zamiast chłopców z grzywkami i gitarami, mamy pop w stylu "ejtis".


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: