Aktualności

20-03-2010-03:52:36

Mark Knopfler - "Get Lucky"

Udostępnij! Tweetnij!

Mark Knopfler potrafi pisać refleksyjne, poruszające piosenki, których słucha się z przyjemnością. Takimi wypełniona jest jego najnowsza, bardzo udana płyta.

12 sierpnia 2009 roku Mark skończył 60 lat. W tym wieku często spogląda się wstecz, dokonuje podsumowań. Życie wypełnione wieloma doświadczeniami, z których buduje się życiową mądrość, prowadzi się z rozwagą, spokojem, nie zapominając, iż dobrze jest czasem się zabawić. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pisząc nowe piosenki, Knopfler był w mocno refleksyjnym nastroju.

Utwory są głównie subtelne, chwilami śpiewane przez Marka niemal łamiącym się głosem. Jedynie w paru kawałkach słychać mocniejszą perkusję i tę wyjątkową elektryczną gitarę ("Cleaning My Gun", piękna otwierająca solówka w "Remembrance Day", "So Far From The Clyde"). Słuchając bluesowego, jednego z żywszych na płycie, "You Can't Beat The House" z odliczaniem na początku, odnosi się wrażenie, jakby całość powstała podczas spotkania starych przyjaciół, którzy poza wspominkami postanowili też chwycić za instrumenty i przy okazji włączyli sprzęt rejestrujący. A starzy przyjaciele pojawili się w czasie nagrań, choćby Guy Fletcher i Danny Cummings, którzy współpracowali z Markiem jeszcze w czasach Dire Straits.

Knopfler poza bluesem pokolorował zbiór kołyszących, pełnych zadumy i melancholii utworów irlandzkim folkiem, wspaniale wykorzystując akordeon, flet, skrzypce, cytrę, piszczałki. Dominują wprawdzie balladowe, refleksyjne kompozycje, ale jest tu też energetyczna niczym z imprezy na Zielonej Wyspie "Border Reiver". Z kolei zbudowana wokół smyczków, fortepianu i akustycznej gitary "Monteleone" to jakby nawiązanie ze strony Marka do ścieżek dźwiękowych do starych filmów. Ciężko nie wzruszyć się przy silnie folkowej balladzie "Piper To The End", zwłaszcza jeśli wsłuchać się w tekst o tym, co będzie, gdy podmiotu lirycznego zabraknie na tym świecie.

Próżno szukać na albumie przebojów na radiowe anteny na miarę "What It Is". Roi się za to od kompozycji, które poruszą słuchacza, pozwolą się wyciszyć, na chwilę zadumać. To szczęście, że są tacy artyści, jak Knopfler, potrafiący zbudować z dźwięków tak piękną krainę łagodności.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: