Aktualności

29-04-2010-00:10:35

Shakira - "She Wolf"

Udostępnij! Tweetnij!

Shakira to szalenie gibka istotka. Gnie się i pręży tak, że Madonnie pewnie z zazdrości wyskakuje żyłka na czole. Kolumbijka jest "sexi flexi" nie tylko fizycznie, lecz także artystycznie.

To absolutnie niesamowite jak wiele stylów i gatunków ta dziewczyna potrafiła zmieścić na płycie "She Wolf". Bollywoodl Jest. Celtyckie zagrywkig Są. ElectroE Naturalnie. Cygańskie klimaty. Jak najbardziej. Latino. Claro, że si. O popie, rocku i hip-hopie nawet nie wspominam. Co więcej, to wszytsko oparła na tanecznych a przynajmniej bujających melodiach. Oczywiście nie brakuje najbardziej charakterystycznej dla Shakiry cechy - gardłowego śpiewu. Do niego gwiazda jednak nie ogranicza wokalnych popisów. Wzdycha, sapie, pojękuje a nawet miauczy. Na albumie sporo jest ostrych, wyrazistych bitów, ale znajdzie się też miejsce na głośną gitarę, i masę innych instrumentów. W aspekcie językowym również nie ma co liczyć na nudę, ponieważ artystka nie ogranicza się do śpiewania po angielsku.

Określenia eklektyzm czy różnorodność byłyby tu mocno krzywdzące, gdyż nie odzwierciedlają nawet w najmniejszym stopniu pomysłowości wokalistki i jej współpracowników. Gdzieś w połowie albumu staje się to nawet fascynujące. Człowiek zaczyna się zastanawiać, jaka dźwiękowa akrobacja przed nim, jaka stylistyczna wolta, i proszę mi wierzyć, niektórych rozwiązań nawet Nostradamus by nie przewidział.

Drugiego takiego przeboju, jak "She Wolf" chyba nie uda się z wydawnictwa wykroić, choć mocno elektroniczny "Men In This Town" ma pewne szanse a może także "Mon Amour", gdyby artystka chciała konkurować z Avril Lavigne. Ale nie oszukujmy się, w przypadku Shakiry, wystarczy odpowiedni teledysk i każdy numer będzie hitem.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: